USA 2014
reż. David Dobkin
gatunek: dramat
zdjęcia: Janusz Kamiński
muzyka: Thomas Newman
Kiedy będąc w zeszłym roku w kinie zobaczyłem trailer najnowszego filmu Dobkina nie zrobił on na mnie wrażenia. To co na nim przedstawiono nie wzbudzało we mnie specjalnej uwagi. Wszystko wskazywało na przegadany hollywoodzki średniak z dobrą obsadą aktorską. Dlatego podchodziłem do tej produkcji bez większej nadziei mając w pamięci obejrzany trailer. I się rozczarowałem. Pierwszy raz od dawna pozytywnie.
Przez prawie dwie i pół godziny będziemy śledzić losy dość cynicznego adwokata z Chicago, Hanka Palmera (Robert Downey Jr.), który to na wieść o śmierci matki wyjeżdża na jej pogrzeb do zapadłej mieściny w stanie Indiana - miejsca, z którego uciekł przed 25. laty. Przymierzający się do rozwodu z żoną Hank w rodzinnej miejscowości zatrzymuje się w domu, w którym dorastał. Sytuacja rodzinna między nim, a pozostałymi członkami rodziny jest lekko mówiąc chłodna. Najgorsze relacje łączą go z apodyktycznym ojcem - sędzią miejscowego sądu (Robert Duvall). Po wielu niesnaskach Hank zaraz po pogrzebie matki decyduje się wracać do Chicago. Siedząc już w samolocie dostaje telefon od jednego z braci - okazuje się, że jego ojciec jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku z premedytacją. Adwokat postanawia zostać w mieście i stanąć w jego obronie...
Miejscem akcji filmu będzie częściej niż sala rozpraw dom rodzinny sędziego i adwokata. Kluczowe momenty i fakty widzowie poznają właśnie w tym domu a nie podczas rozprawy sądowej, która toczy się, owszem, ale w tle. Reżyser w zgrabny sposób pokazał motywacje syna marnotrawnego i twardego ojca, każdemu dając prawo do wyznania swoich racji. Gdzieś obok świetnie umiejscowiony jest wątek reszty rodziny w postaci zmarłej niedawno matki oraz dwóch pozostałych braci oraz zostawionej w miasteczko miłości (dodajmy, że Hank udał się przed ćwierćwieczem na koncert Metalliki i nie wrócił do miasta przez cały ten czas). Oprócz rozprawy karnej, w której w sumie nie mamy większych rozterek nad tym, kto jest winny mamy w filmie rozprawę ważniejszą - między członkami rodziny, którzy są dla siebie zarówno sędziami, jak i oskarżycielami. Ale czy znajdzie się w nich miejsce dla adwokatów? O tym przekonać się już trzeba oglądając produkcję. Jednak moim zdaniem jest to jeden z lepszych filmów obrazujący w dość pokrętny sposób fakt, że zawsze jest czas na przebaczenie. Ot, cała siła Hollywood. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz