niedziela, 11 stycznia 2015

Kochać to nie znaczy zawsze to samo

Gerontofilia (Gerontophilia) 
Kanada, Francja 2013
reż. Bruce LaBruce
gatunek: komedia romantyczna (?)
zdjęcia: Nicolas Canniccioni
muzyka: Ramachandra Borcar

Tytułem wprowadzenia napiszę, że gerontofilią nazywa się rodzaj zaburzeń seksualnych, który cechuje się odczuwaniem pociągu seksualnego względem osób w zdecydowanie podeszłym wieku.
Takim zaburzonym człowiekiem okazuje się być główny bohater produkcji jednego z najbardziej skandalizujących reżyserów obecnej sceny filmowej LaBruca, czyli grany przez Piera-Gabriela Lajoie Lake. Nastolatek ten posiada młodą i ładną dziewczynę, Desiree (Katie Boland), jednak kiedy w czasie pracy w domu starców poznaje przykutego do łóżka i tumanionego psychotropami pana Peabody (Walter Borden) postanawia ją dla niego zostawić...


W czasie, gdy rodzi się uczucie między spędzającymi ze sobą dużo czasu Lake'm a panem Peabody widz może zauważyć spotkania Desiree ze swoim dużo starszym pracodawcą podobnym do Steve'a Buscemi'ego (Brian Wright). Reżyser stara się tym zabiegiem pokazać, że związek młodej dziewczyny ze zdecydowanie starszym partnerem nie jest w obecnym społeczeństwie niczym dziwnym, natomiast w sytuacji, gdy tym młodym jest chłopak spotyka taką parę spory ostracyzm społeczny.

Spodziewałem się po filmie tego reżysera pamiętając o jego wcześniejszych dokonaniach (obejrzyjcie choćby Pierrot Lunaire czy The Raspberry Reich a będziecie wiedzieć o co chodzi) czegoś ostrzejszego, mocnego, pokazanego bezkompromisowo.  A tutaj oprócz dość kontrowersyjnej tematyki wszystko było pokazane subtelnie, całkiem standardowo. Uważam, że gdyby zamiast 18 letniego białego chłopaka i ponad 80 letniego murzyna bohaterami byliby ludzie nawet tej samej płci, ale w podobnym wieku wzięto by tą produkcję za standardową komedię romantyczną. 


Długo zastanawiałem się za jaki gatunek uznać ten film LaBruce'a. Czy to komedia? Czy może jednak komedia ale romantyczna (różniąca się od zwykłej komedii tym, że nie jest śmieszna). A może dramat? Zdecydowałem się przepisać z filmwebu, a więc komedia romantyczna. Taka, która pozostawia pytania odnośnie kilku elementów życia, o tym jak ma wyglądać ludzka starość oraz to, czy miłość musi mieć jakieś granice (mam nadzieję, że jednak tak, i następny film tego reżysera nie będzie przedstawiał związku rudego żyda z osłem).  Nie jest to dzieło wybitne, ale poprawne, choć na pewno tematyka nie jest dla wszystkich. Puryści jednak nie mają czego tu szukać, a dla reszty w wolnym czasie myślę, że mogę polecić te 80 minut typowo dla refleksji.


2 komentarze:

  1. Filmu nie widziałam, ale można po opisie wnioskować że zmusza do głębszych dyskusji na wiele tematów dotyczących głównie naszej seksualności i tym dokąd my, jako społeczeństwo dalej zmierzamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego dokąd my, jako społeczeństwo dalej zmierzamy akurat nie, ale reszta się zgadza.

      Usuń