USA 1957
reż. Sidney Lumet
gatunek: dramat
zdjęcia: Boris Kaufman
Opisywany właśnie tytuł zyskał sobie przez ponad pół wieku od czasu powstania status kultowego.
Jest on fascynującym, trzymającym w napięciu stadium ludzkich postaw. I udowadnia, że dobrze konstruując wątek można upchnąć dwunastu ludzi w jednym pokoju, gdzie przez dwie godziny będą się kłócić, a widz nie przełączy kanału.
Tytułowa dwunastka gniewnych ludzi stanowi skład ławy przysięgłych, która musi po procesie o morderstwo zdecydować o winie lub niewinności podejrzanego. O samym procesie początkowo nie wiemy nic, widzimy tylko sędziego pouczającego przysięgłych przed ich udaniem się na obrady oraz przez krótką chwilę sylwetkę oskarżonego. Zaraz potem udają się oni do zamkniętego pomieszczenia, gdzie mają zdecydować o życiu lub śmierci. Aby wyrok został wykonany decyzja musi być jednoznaczna. W początkowym głosowaniu jedenastu z nich uznaje winę oskarżonego, tylko jeden z ławników wyraża swą wątpliwość (Henry Fonda). Dopiero teraz zaczyna się omawianie całej sprawy...
Tytułowi bohaterowie zostają zamknięci w pomieszczeniu bez klimatyzacji w dniu, w którym panuje największy upał w roku. Każdy z nich jest przedstawicielem innego zawodu, wszyscy są sobie nieznani, a większość z nich nawet nie jest zainteresowana faktycznym przebiegiem sprawy. Ich gniew nie jest powodowany próbą wyjaśnienia morderstwa, tylko czasem, który muszą spędzić w pokoju pocąc się i będąc oderwanym od innych obowiązków. Bo przecież jeden w tym czasie powinien iść na mecz, na który ma bilety, inny do kina, a jeszcze inny do pracy.
Ciekawym zabiegiem reżyserskim jest tutaj praca kamery. Ogniskowa obiektywu zwiększa się z czasem, dzięki czemu widz może zaobserwować zbliżenie się do siebie bohaterów z każdą kolejną sceną filmu.Krótkoogniskowa przestrzeń dzieląca bohaterów na początku przybliża ich do siebie w trakcie trwania produkcji pokazując też zmianę ich zachowań i poglądów.
Nie wiemy tutaj na 100% o winie lub niewinności oskarżonego i nie dowiemy się tego nigdy, jednak produkcja Lumeta obrazuje nam sposób funkcjonowania systemu prawnego w najpotężniejszym kraju świata. Seans wciąż aktualnego filmu pozostawia nas z wieloma pytaniami. Bo czy można zawierzyć życie człowieka nieprzygotowanym ludziom z ulicy? Czy warto mieć wątpliwości, być asertywnym, czy lepiej dla spokoju podążać za tłumem? Te oraz wiele innych pytań, na które przez 58 lat od nakręcenia wciąż nie znaleziono odpowiedzi i chyba przez kolejne 58 jej się nie znajdzie.
Warto zwrócić uwagę na grę aktorską, w której widać zaangażowanie i prawdziwość. Za to też należą się wielkie brawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz