Irlandia, Wielka Brytania 2014
reż. John Michael McDonagh
gatunek: dramat
zdjęcia: Larry Smith
muzyka: Patrick Cassidy
Mając siedem lat, poznałem smak męskiego nasienia. - tymi słowami wypowiedzianymi w konfesjonale przez tajemniczego mężczyznę w kierunku księdza Jamesa (Brendan Gleeson) rozpoczyna się film. W dalszej wymianie zdań tajemniczy człowiek wyznaje, że za tydzień zamorduje on swego spowiednika. Tak zaczyna się produkcja McDonagha dokumentująca tydzień z życia księdza. Księdza niesztampowego, gdy posiadającego córkę (Kelly Reilly) z małżeństwa trwającego zanim James wstąpił w szeregi stanu duchownego.
Mimo zapowiedzianego mordu ksiądz nie panikuje i żyje sprawami własnymi, jak i problemami wiernych zamieszkujących jego parafię. Boryka się z problemem odwiedzającej go właśnie córki, która to niedawno przeprowadziła próbę samobójczą, a także stara się pomóc mieszkańcom urokliwego miasteczka położonego na irlandzkim wybrzeżu. A owi mieszkańcy to osobliwa galeria nietuzinkowych postaci. Od podstarzałego pisarza z manią własnej śmierci, przez imigranta z Afryki wszędzie widzącego rasistów, egocentrycznego milionera, policjanta - geja, męską prostytutkę, cynicznego lekarza (w tej roli znany z kreacji Littlefingera w Grze o tron Aidan Gillen) po rzeźnika, którego żona zdradza go z każdym mężczyzną żyjącym w okolicy.
Początkowa sielska atmosfera małomiasteczkowej osady położonej w urokliwej części Zielonej Wyspy szybko zaczyna gęstnieć i widz odkrywa różne ciemne sekrety, które siedzą ukryte głęboko w jej mieszkańcach.
Cały film cechuje swoisty minimalizm. Widzowie nie powinni oczekiwać tutaj fajerwerków w postaci pędzącej niczym Pendolino akcji czy masy efektów specjalnych. Jest to film oparty na dialogach toczonych w surowym klimacie Irlandii. Czasem film wydaje się być przegadany, jednak większość z tych dialogów stoi na bardzo wysokim poziomie i warto się wsłuchać w to co mówią bohaterzy. Bo mimo, że mówią i dyskutują ze sobą nieustannie to nie oznacza to bynajmniej, że się rozumieją. Brak zrozumienia jest jednym z motywów przewodnich tej produkcji. Produkcji na pewno nie wybitnej, ale zapadającej w pamięć i skłaniającej do refleksji. Śledząc poczynania księdza widzimy jego nieuchronną drogę do niedzielnego spotkania, które jak wiemy ma się wydarzyć. Drogę będącą swoistą via dolorosa kapłana, która w sumie znajduje nawet swe potwierdzenie w tytule. Warto poświęcić te 100 minut na ten film, choć nie jest to produkcja dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz