Irlandia 2011
reż. John Michael McDonagh
gatunek: komedia, komedia kryminalna
zdjęcia: Larry Smith
muzyka: Calexico
Opisywany film jest jednym z wcześniejszych dzieł McDonagha, którego film pt. Calvary niedawno opisywałem. I mimo, że i reżyser i odtwórca głównej z ról (Brendan Gleeson) są tymi samymi ludźmi jest to całkiem inna produkcja. Niezmienny jednak pozostaje typowo irlandzki klimat produkcji, tak więc widz ma prawo spodziewać się przynajmniej 10% scen umiejscowionych w barach, tudzież pubach.
Gleeson gra tutaj prowincjonalnego policjanta Gerry'ego Boyla, który to nie jest zbyt kryształową postacią. Posiada cierpki język, popada w konflikty z przełożonymi, a także nie stroni od alkoholu, narkotyków i usług oferowanych przez prostytutki. W pewnym momencie w małej mieścinie, gdzie służy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Zostaje znalezniony niezidentyfikowany trup, który być może padł ofiarą praktyk satanistycznych, w obrębie rejonu mogą przebywać przemytnicy narkotyków o horrendalnej wartości pół miliarda dolarów, w sprawie czego przybywa z USA czarnoskóry agent FBI Everett (Don Cheadle), znika także nowy policjant przybyły do osady z Dublina...
W sumie jak na komedię nie ma tutaj zbyt wiele humoru, a jak już jest to nie zawsze sprawia on wrażenie wysokich lotów. Przeważnie jest to śmianie się z zachowań seksualnych lub kwestii rasowych.
Ogólnie jednak film ogląda się żwawo i seans mija dość szybko. Nie są to wyżyny humoru, ala na pewno coś w sam raz na nudne zimowe popołudnie. Szału nie ma, ale jednak warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz