Australia 2011
reż. Julia Leigh
gatunek: dramat, erotyczny
Filmów, które traktowały o prostytucji, jako sposobie na życie i łatwy dorobek było w kinematografii wiele. Sam na tym blogu pisałem o Piękności dnia, Młodej i pięknej czy Dziewczynie zawodowej lub choćby w pewnym sensie wpisującą się w tematykę kupczenia ciałem Malenie. Opisywany właśnie film także odnosi się niejako do najstarszego zawodu świata,choć w pewnej wariacji.
Lucy (Emily Browning) przybyła na studia do Sydney z Perth. Mimo że ima się przeróżnych prac dorywczych od pomocy biurowej przez sprzątanie w kawiarni po branie udziału w jakichś eksperymentach medycznych ciągle brakuje jej pieniędzy, przez co grozi jej eksmisja. Pewnego razu dziewczyna znajduje w gazecie ogłoszenie, w którym poszukiwane są dziewczyny do obsługi kelnerskiej na zamkniętych przyjęciach. Jak się okazuje, praca ma też jednak drugie dno...
Film ten na poziomie pomysłu jest na pewno zarysowany bardzo ciekawie i mimo wszystko całkiem oryginalnie. Zapewne dzięki temu dostał się swego czasu do oficjalnej sekcji festiwalu w Cannes, gdzie co zrozumiałe przepadł. Niestety warstwa techniczna, jak i fabularna oraz w dużej mierze aktorska stoi już na bardzo ale to bardzo niskim poziomie.
Dostajemy film, który jest zlepkiem słabo połączonych lub wcale niepołączonych ze sobą scen z życia bohaterki. Więc widzimy jak Lucy przez chwilę uczestniczy w eksperymencie medycznym, potem moment coś sprząta, kseruje w biurze, wysłuchuje skarg współlokatorów czy snuje się po ulicy. Gdy znajduje zaś pracę widzimy znów sceny, gdzie półnago obsługuje starszych jegomości, by za jakiś czas zostać bez słowa tytułową śpiącą królewną, gdzie śpiąc w pokojowym łożu zdaje się na łaskę bogatych emerytów, którzy mogą z nią robić prawie wszystko. Co ciekawe dziewczyna nie zadaje żadnych pytań, na wszystko się zgadza, jest bardzo nijaka jako postać filmowa. Najgłupsza zaś scena, to taka, gdy po potrzebująca pieniędzy Lucy po dostaniu pierwszej wypłaty wyciąga zapalniczkę i dosłownie puszcza zarobioną ciałem gotówkę z dymem.
Naprawdę chciałbym za coś pochwalić film, ale nic go nie ratuje. Jest tylko odrobinę lepszy od strasznego gniota, jakim był wymieniony na wstępie film z udziałem Sashy Grey. Nie polecam, duży zawód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz