Francja 1990
reż. Luc Besson
gatunek: sensacyjny
W tym tygodniu obejrzałem już jeden film Bessona, Piąty element z 1997 roku. Tym razem przypomniałem sobie jego film z roku 1990, który pozwolił utorować reżyserowi drogę do Hollywood oraz był niejako doskonałą rozgrzewką do znakomitego późniejszego Leona zawodowca. Pamiętam, że oglądałem ten film dawno temu, jeszcze na początku podstawówki i to był chyba pierwszy z filmów, który zrobił na mnie wrażenie. I po latach oglądany ponownie muszę przyznać, że wciąż trzyma poziom.
Młoda narkomanka Nikita (Anne Parillaud) wraz z kolegami napada na aptekę. Podczas policyjnej interwencji zabija policjanta, za co trafia za kratki. Jednak zamiast odsiadywać wyrok trafia do ośrodka szkoleniowego dla zabójców pracujących dla rządu. Tam pod okiem niejakiego Boba (Tchéky Karyo) przechodzi kilkuletnie szkolenie. Po wyjściu z ośrodka poznaje kasjera Marca (Jean-Hugues Anglade), z którym zamieszkuje. Po kilku miesiącach jednak przeszłość daje o sobie znać po raz pierwszy...
Takie filmy sensacyjne lubię! Nie jest to produkcja, gdzie scena akcji goni scenę akcji i nie ma chwili spokoju. Tutaj choć jest trochę dłużyzn i monotonii to w pewnym momencie producenci włączają pewny przeskok i akcja wskakuje na wyższy poziom. Sceny strzelanin mimo, że mają już ponad ćwierć wieku nie zestarzały się ani trochę i uważam, że to jedne z lepszych strzelanych scen w historii kina (a sekwencja pierwszego zabójstwa, jakiego dopuszcza się Nikita - filmowa poezja!). Choć sceny akcji to tutaj może 10-15 procent całego niemal dwugodzinnego filmu to i tak sądzę, że to wystarczy i tylko dla nich warto obejrzeć film. Oprócz tego mamy pokazaną też przemianę głównej bohaterki z przygłupiej ćpunki w samoświadomą kobietę, pełną uroku ale i śmiertelnie niebezpieczną. Cudowną rolą jest tutaj postać Czyściciela grana przez Jeana Reno. Epizodyczna postać jest chyba najbardziej zapadającą w pamięć osobą w filmie. Oraz zapowiedzią przyszłego Leona, w którego aktor wcieli się w jednym z następnych filmów Francuza.
Sądzę, że film ten, choć nie stał się kultowy, jak wspomniany już Leon (może to kwestia braku wyrazistego przeciwnika, którego tutaj brakuje, a który Leon za sprawą świetnego Gary'ego Oldmana posiada) to jest jak najbardziej warty polecenia, gdyż to kawał dobrego kina. Jeśli ktoś polubił Leona zawodowca, a nie widział jeszcze Nikity to nie powinien się zastanawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz