piątek, 1 kwietnia 2016

Tam i z powrotem

AO Ostatni Neandertalczyk (Ao, le dernier Néandertal)
Francja 2010
reż. Jacques Malaterre
gatunek: dramat, przygodowy

W zeszłym miesiącu opisywałem film osadzony w bardzo podobnym klimacie (napisałbym, że i czasach, ale wydarzenia z obu filmów dzieli jakieś 50 tysięcy lat więc chyba to za dużo, by tak stwierdzić), a mianowicie świetną Walkę o ogień Jeana - Jacquesa Annauda. Tym filmem zaś powracam do świata neandertalczyków i pierwszych ludzi współczesnych. Czy film o prawie trzydzieści lat młodszy od swego szacownego konkurenta okazał się lepszy?


Przenosimy się jakieś 30 tysięcy lat wstecz, by poznać historię neandertalczyka Ao (Simon Paul Sutton), który po wybiciu przez homo sapiens niedobitków swego plemienia rusza z Syberii do Europy, by w miejscu, gdzie się urodził odnaleźć dawno nie widzianego brata. W tej podróży od pewnego momentu towarzyszyć mu będzie kobieta z gatunku homo sapiens, Aki (Aruna Shields).


Film Malatarre na pewno jest bardziej wiarygodny historycznie od produkcji Annauda. Czy też w sumie prehistorycznie, bo o żadnych źródłach pisanych z tamtego okresu nie może być mowy, a więc wyklucza to stricte historyczne pojmowanie tematu. Zaznaczyć jednak trzeba też, że Walka o ogień nie aspirowała do filmu pokazującego rzeczywiste (prawdopodobne) wydarzenia, a była raczej luźno - przygodową adaptacją książki o wariacjach na temat czasów prehistorycznych. Przez ostatnie 3 dekady ludzkość dowiedziała się wiele o neandertalczykach i dlatego, w filmie tym wyglądają już oni znacznie bardziej przystępnie niż nieokrzesane małpoludy z filmu sprzed 35 lat. Jednak trochę ich przedstawienie w produkcji Malatarre jest dla mnie odpychające. Doczepienie doklejonego nosa wygląda niedbale czy wręcz śmiesznie, patrząc na Ao czułem pewien dyskomfort. Także to, jak neandertalczycy ubierali się na skutej lodem Syberii było śmieszne. Skórzane kubraczki odsłaniające gołe nogi i ręce może prezentowałyby się dobrze w He - Manie czy w Xenie ale przecież w takich ciuszkach nawet gruboskórni ludzie pierwotni odmroziliby sobie tyłki. Ich niedbałe ubranie kontrastuje zaś z przesadnie dbałą depilacją jakiej niewątpliwie poddała się Aki. Kobieta sprzed trzydziestu tysięcy lat jest dokładnie wygolona (czyżby metodą laserową) na całym ciele, nie zostawiając sobie nawet włosa pod pachą czy milimetrowego zarostu na nodze. Cuda, cuda ogłaszają normalnie! Kolejna rzecz, która mnie irytowała to nieustanne przemyślenia wygłaszane z offu przez Ao (a czasem też i Aki). Neandertalczyk ten jawi się w nich jako wielki myśliciel, filozof i pacyfista. Słuchając tego bredzenia to w sumie można domyślić się, dlaczego jego gatunek wymarł. Przemyślenia Ao pasowałyby raczej do postaci gimnazjalnego emo w polskim filmie niż do prymitywnego praczłowieka. Do tego jego wędrówka z południa Europy na Syberię tam i z powrotem jest niepojęta. Neandertalczyk mający w głowie GPS i idący na piechotę przez pół świata, gdzie na każdym kroku coś chce go zabić i zjeść?
Jednak nie licząc tych wszystkich wad i zastrzeżeń nie uważam też, że mamy do czynienia ze złym filmem. Jeśli przyjmie się umowność tej produkcji można naprawdę zagłębić się w ten ciekawy, pełen niebezpieczeństw świat sprzed tysięcy lat. Historia tu opowiedziana jest raczej z gatunku tych prostszych ale ogląda się to naprawdę dobrze. Dużą zasługę w tym mają bardzo poprawne zdjęcia oraz muzyka. Także gra aktorska głównych bohaterów stoi na niezłym poziomie. Shields w roli Aki naprawdę daje radę, potrafi samą mimiką powiedzieć wszystko, czego chce. Także Sutton wypada nieźle, a gdyby bardziej wiarygodny doklejany nochal pewnie oceniłbym go wyżej. 
Reasumując dostajemy całkiem poprawny film z kilkoma poważnymi, lecz nie przekreślającymi całość błędami. Poziom Walki o ogień to to nie jest, jednak dla każdego, kto zainteresowany jest tematem pozycja obowiązkowa, a i fani kina przygodowego znajdą tu coś dla siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz