Polska, Francja 2010
reż. Rafael Lewandowski
gatunek: dramat
I oto mamy (a w sumie mieliśmy, bo omawiana produkcja ma już dobre 6 lat) kolejny polski film o lustracji. Film, gdzie jedną z głównych aktorek pierwszoplanowych jest teczka. W naszym kraju jest to temat po 26 latach po przemianach systemowy dalej temat, który wielu gorączkuje i sprawia niemało kontrowersji. Nigdy mnie ta IPNowska martyrologia nie pociągała ani pod punktem historycznym, ani tym bardziej filmowym, jednak zdecydowałem się zobaczyć film mającego trochę inne spojrzenie na sprawę wychowanego we Francji reżysera Lewandowskiego.
Zygmunt Kowal (Marian Dziędziel) jest zasłużonym dawnym przywódcą kopalnianych strajków podczas stanu wojennego. Wraz z synem Pawłem (Borys Szyc) obecnie zajmuje się przywożeniem używanej odzieży z Francji, by odsprzedawać je w okolicznych lumpeksach. W pewnym momencie w jednym z tabloidów ukazuje się artykuł, w którym autor ujawnia, że Zygmunt współpracował z komunistycznym reżimem.
Duża część akcji dzieje się w Bielsku - Białej i jest to dość dobra odmiana, gdyż nie ma zbyt dużo filmów umiejscowionych w tej okolicy. Może jednak po prostu reżyser zdecydował się na to miasto za sprawą rejestracji samochodowych, które mają sugestywny dla treści filmu początek SB. Sam fakt, czy główny bohater donosił czy nie donosił w sumie miało dla mnie drugorzędne znaczenie, choć dla wielu ten wątek zapewne okaże się najważniejszy. Najciekawiej prezentuje się pokazanie skomplikowanych relacji między ojcem, a synem (który poślubił córkę górnika, który zginął podczas strajków zapoczątkowanych przez Zygmunta). Dużą rolę w pokazaniu ich relacji odgrywają sami aktorzy, którzy spisują się bardzo dobrze. Szyc jest ogólnie dobrym aktorem, choć czasem ma problem z dobrym wyborem ról, tutaj akurat trafił na niezły materiał. Dziędziel zaś w ostatniej dekadzie naprawdę wyrobił sobie dobrą markę charakterystycznego aktora, który plusuje za swój naturalizm.
Przerzucanie się teczkami wieńczy w filmie niezbyt dobra moim zdaniem końcówka, która wyjaśnia przeszłość, ale nie pokazuje przyszłości. Reżyser za to nieźle ukazuje nierozumiejącą sytuacji w kraju Polonię (w tym wypadku tą z Francji ale równie dobrze mogłaby to być każda inna). Może i Lewandowski porusza tutaj ważny temat ale wolałbym w polskim kinie coś innego, a teczkowe kino gatunkowe z pocałowaniem ręki zamieniłbym na co innego. Wszak i sama postawa Zygmunta pokazuje, że nie teczka wieńczy człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz