sobota, 23 kwietnia 2016

Szykowny powrót

Projektantka (The Dressmaker)
Australia 2015
reż. Jocelyn Moorhouse
gatunek: dramat, komedia

Australijska reżyserka Jocelyn Moorhouse nie jest raczej zbyt rozpoznawalna ze swoich wcześniejszych dzieł, których zrobiła dotychczas mimo 56 lat na karku tylko cztery (wliczając już opisywany film), chociaż produkcje te były całkiem chwalone. Teraz wraca po długiej, osiemnastoletniej przerwie z filmem na podstawie Rosalie Ham, zaś by pomóc w rozgłosie tej produkcji zdecydowano się zatrudnić znaną choćby z Titanica Kate Winslet.


Jest rok 1951. Do pustynnego miasteczka gdzieś w Australii po 25 latach wraca Myrtle "Tilly" Dunnage (Kate Winslet). Chce ona wyjaśnić przyczyny śmierci małego chłopca, przez zgon którego musiała opuścić w dzieciństwie miasteczko. Kobieta wracająca do domu stukniętej matki (Judy Davis) musi zmierzyć się z niechęcią całego lokalnego społeczeństwa. Pozytywny stosunek ma do niej tylko młodszy od Myrtle Teddy (Liam Hemsworth). 


Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po obejrzeniu tego filmu to myśl, że ktoś popełnił tu liczne wpadki castingowe. Główną bohaterką jest tutaj w rzeczywistości ponad 40. letnia Winslet, której postać jest znacznie odmłodzona i ma w filmie około 31 - 33 lat. Grany przez Hemswortha Teddy ma ją pamiętać z młodości, nim ta wyjechała z miasta. Tyle, że sam aktor ma dokładnie tyle lat ile bohaterka jest poza miasteczkiem. Dodatkowo jej przyjaciółka z klasy, Gertruda (w tej roli Sarah Snook) jest od Winslet o 12 lat młodsza. Rozumiem, że w takich pustynnych osadach na pustkowiu do klas nie chodziły dzieci z poszczególnych roczników, a raczej zbieranina kilku lat, ale 12 lat to trochę przesada. Dlatego całość castingowo mimo że aktorzy nie są źli jest moim zdaniem niedopasowana a to źle świadczy o producentach filmu.
Podobał mi się za to klimat takiej zaściankowej osady na środku niczego, przypominający westernowe miasteczka. Typowo westernowa muzyka pojawiała się dodatkowo w kilku wstawkach i to też ów klimat wzmacniało. Cała fabuła choć mocno feministyczna i kręcąca się wokół głównej bohaterki jest poprowadzona całkiem zręcznie i sprawnie. Dwie godziny filmu może nie zlecą jak z bicza strzelił, ale na pewno produkcja ta nie dłuży się aż nadto.
Całość ogląda się dość dobrze, więc na pewno nie jest to strata czasu. Do tego kadra aktorska (z dodatkowo znany między innymi z ról Elronda czy agenta Smitha Hugiem Weavingiem) sprawia, że ogląda się to dobrze. Także mimo pewnych wad na pewno nie jest to strata czasu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz