niedziela, 11 października 2015

Upadek

Ładunek 200 (Gruz 200)
Rosja 2007
reż. Aleksiej Bałabanow 
gatunek: dramat, thriller

Tytułowym ładunkiem 200 określano w ZSRR cynkową trumnę, w której to w radzieckiej, a później już rosyjskiej armii przywożono do kraju ciało poległego na wojnie żołnierza, lub ogólnie osobę zmarłą. Akcja filmu rozgrywa się w 1984 roku, czyli mniej więcej w połowie zbrojnej interwencji radzieckiej w Afganistanie, więc w czasie, gdy takich ładunków do kraju trafiało dość dużo. Sam film jednak nie jest opowieścią wojenną, o czym za moment. 


Ciężko jest opisać w kilku zdaniach fabułę tego filmu. Mamy radziecką Rosję w roku 1984. Rzecz dzieje się na prowincji. Poznajemy wykładającego naukowy ateizm profesora z Leningradu (Leonid Gromow), któremu w drodze do odwiedzenia matki psuje się samochód. Dociera do chatki na odludziu, którą zamieszkuje bimbrownik i domorosły filozof Aleksiej (znany z głównej roli w  Lewiatanie Aleksiej Serebriakow), jego żona i pomocnik Suńka (Michaił Skriabin). Chwilę później po bimber do Aleksieja zgłasza się Walera (Leonid Biczewin) oraz Andżelika (Agnija Kuzniecowa). Chłopak po pewnym czasie pada pod ławę pijany, a na Andżelikę czekają kłopoty. Jako córka przewodniczącego partii w regionie szybko zostaje uznana za zaginioną. Śledztwo w tej sprawie prowadzi milicjant Żurow (Aleksiej Połujan).


Dostajemy do oglądania naprawdę bardzo ciężki, przygnębiający film. Produkcja umiejscowiona została w czasach schyłkowego już ZSRR, gdzie dobra żywność jest już towarem deficytowym, a jedyne na co w dużej ilości może sobie pozwolić człowiek jest wódka lub lepiej bimber z niezbyt legalnego źródła. Bohaterowie, jak w każdym rosyjskim filmie więc upijają się wysokoprocentowym alkoholem pitym z pełnych szklanek do nieprzytomności wcześniej tocząc filozoficzne dysputy o życiu. Film ten zabiera nas nie do pewnie i w tamtych czasach dość dobrze wyglądającego Petersburga czy Moskwy, a na zabitą dechami prowincję, która jest obrazem nędzy i rozpaczy. Ledwie stojące domy, obskurne ulice i jeszcze bardziej obskurne charaktery ludzi uczestniczących w tym przedstawieniu, to wszystko wpływa na bardzo depresyjny nastrój całości. A dodać do tego jeszcze psychopatę porywającego naiwną córkę ważnej persony, nie wahającego się zabić dla swych chorych celów, świadka porwania, który jednak boi się poinformować o tym władze, by nie narobić sobie kłopotów, przez co godząc się na śmierć (w majestacie prawa) niewinnego człowieka, który wcześniej mu pomógł to mamy pełen obraz degrengolady społeczeństwa w krańcowej fazie systemu. Jest to film mocny, w wielu miejscach brutalny ale też świetnie zrealizowany i bardzo dobrze zagrany. Bałabanow w tym filmie jawi się jako rosyjska wersja naszego Smarzowskiego, tylko jeszcze bardziej epatująca złem i zepsuciem. Każdy o choć trochę mocniejszych nerwach powinien zobaczyć ten film.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz