Szwecja, Polska 2015
reż. Magnus von Horn
gatunek: dramat
Łódzka szkoła filmowa uważana była swego czasu, jeszcze za minionego ustroju za jedną z najlepszych, a może i przez pewien czas za najlepszą filmówkę na świecie. Określenie polska szkoła filmowa odnośnie reżyserów czy innych filmowców było traktowane jako coś bardzo wysokiej klasy. Mimo upływu lat i pewnej podupadłości wciąż jednak cieszy się dość dużą renomą nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Tego przykładem jest szwedzki reżyser Magnus von Horn, który to ukończył rzeczoną placówkę i właśnie w swoim rodzinnym kraju nakręcił swój pierwszy pełnometrażowy film.
Przenosimy się na szwedzką prowincję, gdzie mimo pewnych odległości od siebie każdy zna każdego. Bliski uzyskania pełnoletności John (Ulrik Munther) po kilku latach spędzonych w poprawczaku opuszcza miejsce swego zesłania i wraca wraz z ojcem (Mats Blomgren) do domu. Tam zarówno głowa rodziny, jak i młodszy brat (Alexander Nordgren) niezbyt wiedzą jak zachować się w jego obecności. Najgorszy jednak dla Johna będzie powrót do szkoły, gdzie wszyscy pamiętają jego czyny z przeszłości. Przyjazną rękę wyciąga do niego tylko dziewczyna, która wprowadziła się niedawno do miasta, Malin (Loa Ek).
Zaserwowano nam typowo skandynawski film z właściwą dla filmografii tego kręgu kulturowego atmosferą. Podczas projekcji przypomniał mi się świetny duński film Polowanie z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Oś fabularna jest trochę inna ale jako dramat społeczny sprowadza się do bardzo podobnych wzorców zachowań wśród ludzi otaczających bohatera.
Fabuła stopniowo wprowadza nas w czyn popełniony w przeszłości przez Johna (czyt. Jon nie Dżon), tak że z początku wiemy tylko to, że chłopak wychodzi z poprawczaka za bliżej nieokreślony czyn, by dopiero w jednej z ostatnich scen wiedzieć już wszystko na temat jego postępku.
Duszna atmosfera jaka wyłania się z obrazu jest naprawdę ciężka, dialogi jakie toczą ze sobą postaci przeważnie też nie wprowadzają nic dobrego. Naprawdę widać w tej produkcji świetną atmosferę zaszczucia i niechęci międzyludzkiej. Sam reżyser natomiast stara się pokazać wszystko neutralnie, stoi z boku nie faworyzując nikogo na linii John kontra świat. Jako koprodukcja szwedzko - polska mamy tu do czynienia z polskim montażem, zdjęciami (nominowany do Oscara za Idę Łukasz Żal) oraz aktorem, Wiesławem Komasą w roli dziadka.
Ogólnie mamy do czynienia z naprawdę ciężką produkcją, której nie ogląda się w celu poprawy humoru. Jest to film nierówny, którego jednak wartość rośnie z czasem upływu jego trwania. Sądzę, że warto jest poświęcić trochę ponad 90 minut żeby poznać tę historię. Chociaż zarówno senne tempo jak i szczątkowe dialogi mogą w pierwszym momencie nie przekonywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz