Polska 2014
reż. Grzegorz Jankowski
gatunek: muzyczny
Pamiętam początek lutego tego roku. W jeden weekend wchodziły do kin dwa filmy, które w gruncie rzeczy miały ze sobą dużo wspólnego: oba polskie, oba też opowiadające o tematyce muzycznej. Opisywane właśnie Polskie gówno i Disco polo. Zastanawiając się na co iść do kina jako pierwsze wybrałem film z Głowackim, Kotem i Ogrodnikiem mówiąc sobie, że produkcję z Tymańskim obejrzę w następnym tygodniu. Byłem więc trochę zdziwiony, że po weekendzie filmu Jankowskiego w kinie już zobaczyć nie można. Cóż dobrałem się więc do tego teraz i w sumie nie dziwię się już czemu tak szybko zniknęło to z ekranu.
Starzejący się muzyk rockowej alternatywy Jerzy Bydgoszcz (Tymon Tymański) wciąż mieszka pod jednym dachem z ojcem (Marian Dziędziel). Do tonącego w długach Bydgoszcza zwraca się komornik Czesław Skandal (Grzegorz Halama) z propozycją ruszenia w trasę koncertową, przez co ten będzie mógł spłacić długi a przy okazji trochę zarobić. Bydgoszcz zbiera więc swoją ekipę (wśród nich znany co niektórym Robert Brylewski) i razem z komornikiem - menedżerem rusza w trasę po kraju.
Mało który film poprzez swój tytuł przedstawia jakość, jaką prezentuje. Tutaj zaś tytuł trafia w dziesiątkę. Mało jest filmów, które mogę ocenić niżej niż Polskie gówno. Przy okazji Disco polo żałowałem trochę, że wybrałem je zamiast opisywanego własnie filmu, jednak teraz po ponad pół roku film Bochniaka uważam jednak za całkiem niezły w porównaniu z tym czymś.
Mamy tutaj do czynienia z musicalem, gdzie co drugi dialog odbywa się za pomocą śpiewania z playbacku (gdzie wielu osobom pewnie podłożono głos kogo innego). Poziom tych piosenek jest raczej mocno średni (chociaż może z dwie całkiem wpadające w ucho też się znajdą, ale przy takiej ilości to mała sztuka), a druga połowa to natomiast przeważnie wulgarne rozmowy bohaterów. Może i tak wygląda prawdziwa trasa koncertowa po kraju, jednak jeśli tak to cieszę się, że żadnej nie zaliczyłem (choć raz było blisko). Przedstawia się ten film jako satyrę na polski show biznes, jednak jest to w takim razie żart bardzo słabego poziomu. Dobrze, że sam film trwa tylko około 90 minut bo więcej ciężko byłoby wytrzymać. Przy okazji warto powiedzieć, że i tak się dość dłuży. Nie dziwię się, że zachęcono do udziału Krzysztofa Skibę czy Czesława Mozila, w sumie nawet nie dziwi obecność Arkadiusza Jakubika, Sonii Bohosiewicz, Arkadiusza Topy czy Mariana Dziędziela. Ale że na coś takiego namówili się ceniony Leszek Możdżer czy Jan Peszek? Trochę dziwne. Ogólnie odradzam. Trzymać się od tego dzieła z daleka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz