Rosja 2003
reż. Andriej Zwiagincew
gatunek: dramat
Oglądałem w ostatnich latach całkiem dużo filmów rosyjskich i praktycznie wszystkie niezależnie od gatunku czy fabuły miały pewne punkty styczne, mianowicie nikt tak pięknie jak Rosjanie nie robi filmów o niczym lub w dużej mierze nicością wypełnione. Ile razy było tak, że w 90 minutowym filmie obserwowaliśmy pochód bohatera z punktu a do punktu b przez bite 20 minut? W co drugiej rosyjskiej produkcji tego typu wydarzenie musi być przedstawione tak samo, jak morze wypitej wódki. A w tym filmie zarówno nicość, jak i wódka się pojawia.
Fabuła filmu nie jest szczególnie skomplikowana. Do domu zamieszkiwanego przez nastoletnich braci Iwana (Iwan Dobronrawow) i Andrieja (Władimir Garin) przybywa po dwunastu latach nieobecności ich ojciec (Konstantin Ławronienko). Mężczyzna zabiera synów w kilkudniową podróż, która ma ułatwić wzajemne poznanie się...
Film ukazuje ciężkie stosunki pomiędzy dawno (a prawie nigdy w wypadku młodszego syna) nie widzianym ojcem, a jego dwojgiem dorastających dzieci. Bezimienny mężczyzna zabiera swoich synów w podróż na bezludną wyspę, gdzieś w Rosji, by tam dać swej progeniturze szkołę życia, która to jest dla nich wskazana, gdyż całe życie wychowują się z matką i babką i mieli prawo zniewieścieć. Dla starszego z synów ojciec jawi się jako wzór, osoba którą trzeba szanować i bezwzględnie słuchać jej rad i zaleceń. Dla młodszego z braci osoba ojca nie jest już tak oczywista i często wyraża otwarty sprzeciw wobec apodyktycznego rodzica, często będącego tyranem - despotom. W ciężkich warunkach zarówno emocjonalnych, jak i pogodowych będą kształtować się relacje pomiędzy trzema mężczyznami.
Na uwagę zasługują miejsca kręcenia akcji. Bezkresna i wyludniona Rosja z filmu autora między innymi Lewiatana jest tutaj bardzo przekonująca. Jezioro Ładoga, wśród którego toczy się grom akcji fascynuje swym pięknem, samo wypłynięcie na wyspę położoną na nim jest jedną z ładniejszych scen wśród kina drogi w ogóle.
Niestety mimo wielu nagród sama fabuła nie kupiła mnie. Podróż jest dość nudna, sztampowa i niezbyt ciekawa. Monotonność przerwana jest może jedną z ostatnich scen, jednak w sumie można było spodziewać się podobnego toku akcji. Dialogi są skąpe, zdawkowe i niespecjalnie frapujące widza. Niestety jest to kino drogi z silnym męskim pierwiastkiem, a mężczyźni jak to mężczyźni nie mają za dużo do gadania. Jest to typowo produkcja dla koneserów kina, a ci którzy nie potrafią dostrzec piękna tych skomplikowanych produkcji jednak niech zostaną przy American Pie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz