piątek, 6 marca 2015

Siła spojrzenia

Sekret jej oczu (El Secreto de sus ojos) 
Argentyna, Hiszpania 2010
reż. Juan José Campanella
gatunek: kryminał, melodramat, thriller
zdjęcia: Félix Monti
muzyka: Emilio Kauderer

Nie popełnię wielkiej gafy pisząc, że filmy argentyńskie nie są zbyt znane w naszym kraju i tym samym nie cieszą się specjalną popularnością. Do tego roku obejrzałem zresztą tylko dwie produkcje, bardzo przeciętny obraz o dziwnym tytule Chińczyk na wynos oraz historię doktora Mengele Anioł Śmierci. Jednak to, że ani ja ani moi rodacy nie doceniają szczególnie tamtejszego przemysłu kinematograficznego nie znaczy, że nie odnosi on pewnych sukcesów na arenie międzynarodowej. W tegorocznych Oscarach przecież nominowane do statuetki były czekające wciąż u mnie na obejrzenie Dzikie historie, a opisywany właśnie film zdobył tą prestiżową nagrodę w roku 2010.


W filmie główne skrzypce odgrywa Ricardo Darín, który wciela się w rolę świeżego emeryta, a byłego argentyńskiego prokuratora federalnego Benjamína Esposito. W czasie ponad dwugodzinnego seansu prześledzimy dwadzieścia pięć lat z jego życia oraz historię pewnej niedającej mu zaznać spokoju sprawy. Sprawą tą jest zagadkowy mord połączony z gwałtem na dwudziestotrzyletniej kobiecie. Esposito mając do pomocy alkoholika Sandovala (Guillermo Francella) oraz nową przełożoną, wpadającą mu w oko Irene (Soledad Villamil) będzie starał się zrobić wszystko, by rozwikłać zagadkę tej zbrodni. Dzięki pomocy męża denatki (Pablo Rago) natrafią na potencjalnego mordercę (Javier Godino), który jednak szybko i tajemniczo zniknie z miasta. Na drugim planie rozgrywają się relacje Benjamina i Irene...


Mimo całej otoczki związanej z brutalną zbrodnią, szukaniem winnego i grosem scen rozgrywanych w zagraconych aktami pomieszczaniach sądowych film ten ciężko nazwać standardowym kryminałem. W wielu momentach przechodzi on w ckliwy melodramat, w którym przyjdzie nam śledzić kontakty Esposito i jego nowej szefowej. A są to relacje oparte nie na słowach, a mocno niewerbalne. Autorom udało okazać się uczucia bohaterów poprzez ruch ich oczu. Oglądając film wiele razy zachwycałem się tym, jak bardzo aktorzy oddawali wszystkie emocje za pomocą wzroku. Każdy oglądający powinien szybko odczuć podobne wrażenie, tutaj główną rolę nie gra komunikacja werbalna, mimika czy gesty ale właśnie spojrzenie. Mistrzostwo i za to duży plus.
Nie jest to jednak produkcja łatwa dla i przyjemna w odbiorze dla każdego. Akcja toczy się wolno, wszystko snuje się swoim jasno wytyczonym, wolnym rytmem, nie mamy tu do czynienia z hollywoodzkim przesytem - jest kameralnie i dość oszczędnie, choć nie znaczy to, że źle! Niektóre dialogi są perfekcyjne, a scena z przesłuchaniem Gomeza przez Irene na pewno utkwi w pamięci na pewien czas. Mimo wszystko fani szybkiej akcji mogą nie przyzwyczaić się do pewnej nudy od czasu do czasu wiejącej z ekranu (jednak to wada każdego niemal ponad dwugodzinnego filmu).
Jest też w filmie pewna perełka - scena na stadionie. Zrealizowana w formie długiego ujęcia, zaczynająca się od pokazania rozgrywanego właśnie meczu piłkarskiego z lotu ptaka, schodząca na trybuny, by potem wraz z bohaterami udać się w pościg za podejrzanym w brudnych stadionowych kuluarach. Dobre kilka minut kinowego orgazmu gwarantowane. 
Nie jest to film wybitny, ciężko go sklasyfikować do jednego gatunku, więc zarówno fani kryminału jakim produkcja się określa, ani melodramatu czy thrillera mogą nie być w pełni usatysfakcjonowani. Jednak mamy tutaj kilka wyśmienitych perełek (oczy!stadion!przesłuchani!) dla których warto zainwestować dwie godziny, które czasem mogą okazać się męczące, jednak pewne rzeczy to odwdzięczą. 




P.S. W języku hiszpańskim tytuł to El Secreto de sus ojos. W Polsce przetłumaczono to jako Sekret JEJ oczu. Tyle, że hiszpański zwrot sus można przetłumaczyć jako zarówno jej, jego jak i ich. Po obejrzeniu filmu bardziej skłaniałbym się do wersji Sekret ich oczu. No ale ekspertem nie jestem, od tego są mądrzejsi ode mnie. 
   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz