Francja, Hiszpania 2011
reż. Dominik Moll
gatunek: dramat
Opisywany właśnie film jest adaptacją gotyckiej powieści Matthew Lewis'a z 1796 roku pod tym samym tytułem. Jest to trzecia próba przeniesienia na ekran głośnej książki, po Mnichach z lat 1972 w ekranizacji Adonisa Kyrou oraz z 1990 w reżyserii Francisca Lary Polopa. Jako że nie czytałem oryginału (który jest uznawany za kontrowersyjną, acz dobrą literaturę) ani nie widziałem dwóch poprzednich adaptacji nie będę jednak nijak porównywał filmu Molla do dzieł wcześniejszych.
Pod koniec XVI wieku do jednego z hiszpańskich klasztorów podrzucono dziecko. Mnisi postanowili je przygarnąć i wychować na jednego z nich. Po latach z dziecka wyrósł bogobojny mnich Ambroży (Vincent Cassel), który jawił się zarówno mnichom jak i mieszkańcom okolicy jako święty człowiek. Dla wygłaszającego płomienne kazania, bogobojnego Ambrożego kłopoty zaczynają się wraz z przyjęciem do klasztoru tajemniczego Valeria, noszącego po przebytej chorobie zasłaniającą twarz maskę...
Mamy tutaj bardzo dobrze przedstawioną przypowieść o dobru i złu, która szczególnie powinna przypaść do gustu ludziom wierzącym. W filmie bardzo dobrze oddano kuszenie przez diabła prawego mnicha, który upadnie na skutek działań złego. Na pewno osoby wierzące potraktują tę opowieść jeszcze dosadniej, jednak ja patrząc z perspektywy wielbiciela kina widzę tutaj opowieść o dwoistości natury ludzkiej, gdzie wciąż dochodzi do walki pozytywnych i negatywnych emocji. W filmie szatana i wszystko co złe uosabia postać kobieca, grana przez Déborah François - to ona pchnie do grzechu tytułowego kapucyna. Oczywiście narzędziem, którym szatan w osobie kobiety się posłuży będzie też postać kobieca, dziewica Antonia (Joséphine Japy) - mroczny obiekt pożądania zakonnika.
Fabuła jest bardzo alegoryina, jednak przedstawia się bardzo dobrze do pewnego czasu. Niestety sama końcówka jest już mocno dziwna i przez nią film trochę traci.
Te braki fabularne produkcja jednak nadrabia dzięki świetnie zrealizowanym kostiumom i charakteryzacji, które pozwalają widzowi cofnąć się w czasie do XVII wiecznej Hiszpanii. Naprawdę dobrze to wszystko wygląda, zarówno wnętrza budynków, stroje oraz odwzorowanie ceremonii.
Ogólnie mamy więc co czynienia z filmem lepiej niż średnim, jednak jeśli oglądanym z religijnego punktu widzenia, to wtedy już pewnie dość dobrym. Myślę, że mogę go z czystym sercem polecić nie tylko religijnym fundamentalistom, chociaż ostrzegam też, by nie oczekiwać Bóg wie jak wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz