Polska 2014
reż. Jerzy Stuhr
gatunek: komedia, dramat
Bez mała wszyscy pamiętają pewnego średnio rozgarniętego lecz sympatycznego tytułowego bohatera amerykańskiego filmu Forrest Gump granego znakomicie przez Toma Hanksa. Postać ta miała w zwyczaju przeważnie drogą przypadku uczestniczyć w ważnych w losach USA i świata wydarzeniach nierzadko przy tym ocierając się o znane na skalę ogólnoświatową persony. Co ciekawe prawie 35 lat wcześniej w Polsce nakręcono film o przygodach niejakiego Jana Piszczyka, w którego wcielił się doskonale Bogumił Kobiela. Był to film pokazujący życiową drogę oportunisty bohatera obejmujący czasy przedwojenne, okres II Wojny Światowej i formujący się w Polsce po wojnie ustrój ludowy. W ponad pół wieku po tym filmie Jerzy Stuhr zdecydował się nakręcić losy kolejnego człowieka - chorągiewki zaczynając w czasie, gdzie grany przez Kobielę Piszczyk kończył.
Poznajemy całe dotychczasowe, niemal siedemdziesięcioletnie życie Jana Bratka (granego przez Jerzego Stuhra i jego syna Macieja). Tak się złożyło, że bohater ten przez wszystkie lata swej egzystencji uosabiał sytuację życiową Polaków i stawał przed przeróżnymi wyborami na wielu zakrętach historii. Poznajemy też jego relacje z matką (Barbara Horawianka), żoną (Sonia Bohosiewicz) czy pracownicą PRLowskiego MSW (Violetta Arlak).
Przez ponad półtorej godziny trwania filmu co chwilę los rzuca granego przez rodzinno - aktorski duet bohatera na różne fronty tworzącej się właśnie historii. Stuhr chciał ukazać swą postać jako zwykłego człowieka, który uczestniczy w wielu wydarzeniach wbrew swej woli, gdyż znalazł się w złym miejscu i czasie. Ilość i różnorodność wydarzeń, w jakich uczestniczy Bratek oczywiście jest kuriozalnie duża, jednak pokazuje to mimo braku pewnej logiki przed jakimi wyborami musieli stawać Polacy przez ostatnie pięćdziesiąt lat. Pokazuje też nas w niezbyt dobrym świetle, bo Bratek przecież nie jest osobą z krwi i kości tylko stereotypowym Polakiem, jednym z nas. Jak chorągiewka zmienia strony konfliktu, raz zapisuje się do PZPRu, by chwilę później rzucić legitymację partyjną i stać się idolem podziemia. a następnie zatracić ideały solidarności i na końcu już w III RP zmierzyć się z widmem kapitalizmu. Mamy też pokazanego tutaj Polaka - katolika, który nie potrafi powiedzieć najprostszych dogmatów swej wiary, co zresztą pięknie pokazuje pierwsza sekwencja, do tego reżyser ukazuje pewne nadużycia czasów Solidarności i jej bohaterów, co świetnie prezentuje scena z Piotrem Głowackim (zauważyliście że facet występuje w 90% obecnych polskich filmów?) za co między innymi spotkała twórców krytyka prawdziwych Polaków.
Film warto obejrzeć, choć historia tu opisywana czasem jest dość naiwna, zbyt naciągana i niezbyt zgrabnie prowadzona. Dobrze jednak ogląda się tę produkcję, zwłaszcza nienagannie wygląda rola Jerzego Stuhra. Jest powyżej średniej, często dość dobry i kilkoma naprawdę dobrymi scenami.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz