niedziela, 15 listopada 2015

Baśniowe miasto

Amelia (Le fabuleux destin d'Amélie Poulain)
Francja 2001
reż. Jean-Pierre Jeunet 
gatunek: komedia

Są filmy, o których słyszy się dość często dlatego, że uchodzą za dzieła ponadczasowe, są wyznacznikiem pewnego wysokiego poziomu, a z czasem przylgnęła do nich łatka dzieła kultowego. Wiele tego typu produkcji się w życiu widziało jednak są też takie, których mimo tego, że wszyscy się od X czasu filmem zachwycają obejrzeć się nie zdołało. Sam mam całą masę filmów, które są wpisane 'na kiedyś', a ich średnia ocen jest równie wysoka, jak skala zachwytu nad nimi. Oczekiwania względem takiego dzieła są ogromne i nie raz nie wytrzymują konfrontacji z danym tytułem. Tym razem przyszło mi się zmierzyć z jednym z takich produkcji. 


Poznajemy życie tytułowej Amelii (Audrey Tautou), młodej paryżanki, która pracuje w kawiarni. Jej spokojne życie mija między pracą, a odwiedzaniem stetryczałego ojca (Rufus). W chwili gdy w swoim mieszkaniu znajduje pewną paczkę sprzed pół wieku i decyduję się odnaleźć jej dawnego właściciela postanawia, że zacznie od tej chwili uszczęśliwiać ludzi. Na jej celowniku znajdą się m.in. sąsiad (Serge Merlin), pracownica kawiarni (Isabelle Nanty) i upierdliwy stały bywalec (Dominique Pinon) oraz posiadający osobliwe hobby Nino (Mathieu Kassovitz).


Paryż z filmu Jeuneta przypomina miasto jak żywo wyjęte z baśni. Jest to kraina, nad którą zawsze świeci słońce, wciąż trwa dzień, a każdy z mieszkańców jest na swój sposób osobliwy, żeby nie powiedzieć, że zwariowany. Sama główna bohaterka jest za to szalenia sympatyczna, urocza i na swój sposób atrakcyjna. Bardzo podoba mi się oczywiście pani Tautou ale jej bohaterka ze swoim pojmowaniu świata i jej celami życiowymi sprawia wrażenie osoby co najmniej niedorozwiniętej psychicznie i emocjonalnie. Zresztą jak praktycznie wszyscy bohaterowie tego naiwnego świata ukazanego na ekranie. Narracja filmu też jest nieszablonowa i dość dziwna, a niezbyt dobre wrażenie potęguje dziwny montaż, jaki jest zastosowany w wielu fragmentach filmu. Plusem zaś może być muzyka, która w tym filmie jest równie urocza, jak główna bohaterka. Pasuje do klimatu całości.
Obejrzałem dzielnie ponad dwie godziny produkcji i ciężko mi stwierdzić dlaczego ten film wywołał aż tak wielki aplauz i do dzisiaj wspominany jest jako jedno z najlepszych filmów europejskiego kina w XXI wieku. Na płaszczyźnie fabularnej raczej nie jest niczym specjalnie odkrywczym ani też świetnym, sensu w nim szukać też zbytnio nie można, sposób filmowania także nie każdemu może przypaść do gustu. Dostajemy taki lekki filmik o niczym z sympatyczną rolą sympatycznej młodej wówczas aktorki jednak jak dla mnie szału nie ma. Obejrzeć i zapomnieć. Chociaż może tego pozbawionego śladu myśli na obliczu uśmiechu Amelii zapomnieć szybko się nie da.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz