USA 2016
reż. Werner Herzog
gatunek: dokumentalny
Bardzo sobie cenię twórczość reżyserską Wernera Herzoga. Zarówno tą fabularną (między innymi świetne odświeżenie Nosferatu) czy też dokumentalną (na przykład wartościowa Jaskinia zapomnianych snów) dlatego też z chęcią sięgnąłem po najnowsze dzieło doświadczonego filmowca mając nadzieję na kolejną dobrą produkcję.
Wraz z reżyserem, który jest też narratorem całości poznajemy krótką historię Internetu, a także przyglądamy się kilku osobą, które przyczyniły się do jego powstania. W filmie zawarte są też sekwencje uwzględniające robotykę, cyberprzestępczość czy inne pozytywy i zagrożenia płynące z działalnością globalnej sieci internetowej.
Szczerze mówiąc nie jestem fanem filmów dokumentalnych, które opowiadają o internecie czy ogólnie komputeryzacji świata. Są to zapewne tematy ważne, jednak nigdy specjalnie nie umiałem wsiąknąć w opowieści na tego typu sprawy. Jednak na filmie Herzoga zawiodłem się dość mocno, gdyż po tego formatu zawodowcu oczekiwałem czegoś o wiele bardziej dociekliwego, a przy okazji przystępnego. Istnieje cała masa filmów dotykająca podobnej tematyki, więc skoro ktoś taki jak Herzog zabiera się za coś tak wyeksploatowanego liczyłem na pewne fajerwerki intelektualne, których tu nie spotkałem. Dostajemy szereg przeróżnych krótkich sekwencji filmowych wybranych w niezbyt zrozumiały sposób. Wszystkie one są w jakiś sposób połączone z tematem głównym, czyli Internetem. Oprócz historii powstania sieci (przedstawionej po łebkach i raczej mało przystępnie) mamy także robotykę, podróże w kosmos, wywiad z hakerem czy rodzinę dziewczyny, która zginęła w wypadku samochodowym, a zdjęcia z miejsca tragedii zostały upowszechnione w sieci czy o zgrozo - azyl dla ludzi cierpiących przez fale radiowe. Wszystkie te sekwencje są krótkie, marginalne i zanim rozmówca się rozkręci to już poznajemy nowego bohatera zajmującego się innym zagadnieniem. O wiele lepiej byłoby skoncentrować się na mniejszej liczbie zagadnień i pokazać je w sposób o wiele bardziej rozszerzony. A tak dostajemy zrobiony po łebkach film, który powstał, lecz w sumie nie byłoby różnicy, gdyby nie powstał. Osobiście nie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz