USA 2016
reż. Michael Tiddes
gatunek: komedia
zdjęcia: David Ortkiese
muzyka: Jim Dooley
Niebawem do kin zawita od dawno agresywnie promowany (przed każdym multipleksowym seansem poświęca mu się dwa zwiastuny) film Ciemniejsza strona Greya. Mimo że w miastach film będzie wyświetlany po 30-40 razy dziennie to na kilka pierwszych dni nie ma już na to biletów. Ja się na to nie wybieram, książki nie czytałem, niestety kiedyś miałem to nieszczęście, że widziałem 50 twarzy Greya. Ciężko było to wytrzymać. Opisywany właśnie film jest natomiast parodią tego wiekopomnego dzieła i największego wydarzenia filmowego 2015 roku...
Studentka Hannah (Kali Hawk) w zastępstwie współlokatorki Kateeshy (Jenny Zigrino) udaje się przeprowadzić wywiad z przystojnym milionerem Christianem Blackiem (Marlon Wayans). Zakochuje się w mężczyźnie, który zaczyna odkrywać przed nią swoje nietypowe sekrety...
Ciężko jest stworzyć dobrą parodię, która w dodatku byłaby zrozumiała przez zarówno znających wyśmiewany temat/produkcję, jak i tych niezaznajomionych. Dobrych parodii powstało jednak bardzo mało.Tych złych - setki. Opisywany film wpisuje się w tą drugą, nieudaną kategorię. Nie wiem zresztą jaki jest sens parodiowania produkcji samej w sobie będącej (niezamierzenie) groteską. Mamy więc tutaj przełożenie niemal w skali 1:1 scen znanych z oryginału czyniąc to w duchu najgorszych zasad głupich komedii i jeszcze głupszych parodii w stylu niesławnego Poznaj moich Spartan. Jest więc obleśnie, żałośnie, głupio, panuje tu rasizm i seksizm. Gdyby wyjąć z tego filmu kilka scen i stworzyć z tego ubarwiające jakiś program rozrywkowy minutowe wstawki byłoby okej. Jednak jako pełen metraż bogaty w ciągłe żałosne sceny? Niestety dostajemy obraz nędzy i rozpaczy. Lepiej trzymać się od tego z daleka. Choć i tak jest lepszy niż oryginał.
To było głupie, dlatego słabe. A oryginał i pierwowzór jest słaby sam z siebie. Tym różnią się te strony, a raczej pięćdziesiąt stron
OdpowiedzUsuń