USA 2016
reż. Ewan McGregor
gatunek: dramat
zdjęcia: Martin Ruhe
muzyka: Alexandre Desplat
Tym razem wybrałem się do kina na film w reżyserii jednego z dziesiątek aktorów, których lubię. Przy okazji dowiedziałem się, że jest to adaptacja wielokrotnie nagradzanej książki pod tym samym tytułem uznanego amerykańskiego pisarza Philipa Rotha. Jednak jako że nigdy nie spotkałem się z oryginalną powieścią, ani z innymi dziełami Rotha ciężko mi się wypowiadać jakkolwiek o samym pierwowzorze literackim.
Ameryka czasów powojennych. Swede Levov (Ewan McGregor) jest uznawany za człowieka sukcesu. Po licznych rekordach sportowych z czasów szkoły ożenił się z Miss New Jersey, Dawn (Jennifer Connelly). Po ojcu przejął zaś fabrykę rękawiczek więc stać go na beztroskie życie. Tymczasem jego córka Merry (Dakota Fanning) na skutek wojny w Wietnamie i retoryki hippisowskiej mocno się radykalizuje burząc ustabilizowane życie rodziny...
Jak już na początku wspomniałem nie miałem wcześniej styczności z oryginalną powieścią Rotha, także nie mogę nijak powiedzieć na ile film wpisuje się w to, co zostało napisane w książce sprzed dwudziestu lat, ani czy produkcja McGregora jest lepsza czy gorsza niż dzieło pisane. Jednak mogę oczywiście napisać trochę o moich wrażeniach z samego filmu. McGregor odmitologizuje tutaj powojenną Amerykę, która dzięki wojnie wyszła z kryzysu lat trzydziestych, a późniejsze zawirowania polityczno-społeczne postawiły ją w roli przywódcy wolnego świata. Reżyser idąc zapewne śladem pisarza niszczy amerykański sen i pokazuje, że za jednym człowiekiem sukcesu stać musi wielu ludzi, którzy muszą ciężko zapieprzać na tenże sukces. A i samo odniesienie sukcesu w oczach ludzi nie powoduje, że życie zamienia się w sielankę. Jednak sam film, mimo że jest wykonany rzemieślniczo dobrze nie ma w sobie nic, co stawia go ponad przeciętność - myślę, że po kilku, może kilkunastu dniach mało kto będzie pamiętał, że film McGregora obejrzał. Fabuła filmu ani ziębi, ani grzeje, poprawna gra aktorska nie jest na tyle dosadna, by zapamiętać postaci, które same z siebie nie są moim zdaniem specjalnie ciekawe. W rezultacie otrzymujemy solidny film, który to jest zrobiony do bólu poprawnie, jednak nie ma tego nieopisywalnego czegoś, co zmienia dobrą robotę w dobrą produkcję. Można obejrzeć, jednak raczej jako ciekawostkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz