Francja, Iran, Włochy 2013
reż. Asghar Farhadi
gatunek: dramat
zdjęcia: Mahmoud Kalari
muzyka: Evgueni Galperine
Irański reżyser Asghar Farhadi stał się w ostatnim czasie obiektem pewnego zainteresowania ze strony branży filmowej, ale i nie tylko. Wszystko to za sprawą dekretu Donalda Trumpa, który to nie pozwoli wjechać Farhadiemu do USA na ceremonię rozdania Oscarów, gdzie o statuetkę walczyć będzie jego najnowszy film. Co prawda laureat najcenniejszej filmowej nagrody za Rozstanie raczej zagrożeniem terrorystycznym jest niewielkim to postanowiłem obejrzeć powstały przy koprodukcyjnej pomocy Francji i Włoch jego francuskojęzyczny film, gdyż talent do kręcenia to on ma na pewno.
Ahmad (Ali Mosaffa) po kilku latach nieobecności przybywa do Francji z Iranu, by dopełnić formalności i podpisać papiery rozwodowe ze swą atrakcyjną żoną Marie (Bérénice Bejo). Na miejscu spotyka nie tylko żonę oraz jej dzieci (m.in. Pauline Burlet) z poprzednich związków, ale mieszkającego z kobietą dużo młodszego od niej Samira (Tahar Rahim) i jego syna.
Wspomniane Oscarowe Rozstanie to bez wątpienia magnum opus irańskiego reżysera, który choć wciąż nie jest starym reżyserem nie nakręci zapewne nic ponad ten film, który to jest moim zdaniem jednym z najważniejszych filmów drugiej dekady wieku. Jednak Farhadi na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa (o czym obecnie świadczy oczekiwany przeze mnie jego najnowszy film Klient), co pokazuje opisywany właśnie film, który nakręcony został we Francji przy pomocy znanych i cenionych na świecie tamtejszych topowych aktorów. Po raz kolejny Farhadi wprowadza kamerę do domu zwykłych ludzi i raz jeszcze serwuje nam wiwisekcję relacji pomiędzy domownikami. Niby nie oglądamy w filmie nic wielkiego, jednak z każdym zdaniem i każdą wprowadzaną postacią zarysowują się konflikty, a atmosfera się zagęszcza z czasem zmieniając się z dramatu obyczajowego w thriller (obyczajowy). Irańczyk stawia na sprawdzone przez siebie schematy, jednak w jego wykonaniu zapewne dobrze wypadłoby nakręcenie filmu o obieraniu cebuli. Oprócz dobrej realizacji i pracy kamery w zamkniętych pomieszczeniach największe brawa należą się aktorom. Zarówno mało znany Mosaffa, jak i Rahim dobrze wypadają w rolach męskich. Jednak to Bejo kradnie im całe show zawłaszczając swą aurą każdą scenę, w której się pojawia. Oglądać ją to czysta przyjemność i to nie tylko z wizualnego punktu widzenia. Minusem może być za to jednak cała historia (choć może nie intryga). Nie jest to taki ciężar gatunkowy, jak przytaczanego często Rozstania. Chociaż jak przy każdym wartościowym filmie dostajemy produkcję skłaniającą do myślenia, a to się chwali. Warto, jednak nie jako pierwszy oglądany film autorstwa tego reżysera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz