środa, 15 kwietnia 2015

Trudne sprawy

Lęk pierwotny (Primal Fear)
USA 1996 
reż. Gregory Hoblit
gatunek: dramat, thriller

Kontynuując zapoznawanie się z filmami, które mimo wysokich ocen, nagród i klasyczności jakimś cudem pominąłem do tej pory przyszedł czas na obejrzenie dużoekranowego debiutu uhonorowanego za ten film oscarową nominacją za najlepszą drugoplanową rolę Edwarda Nortona. Czy film po dwudziestu latach od premiery przetrwał próbę czasu i jest wart obejrzenia? O tym poniżej.


Brutalnie zamordowany ginie ceniony i szanowany przez lokalne społeczeństwo biskup. Szybko zatrzymany zostaje uciekający z miejsca popełnienia przestępstwa członek kościelnego chóru - młody Aaron (Edward Norton). Niemal natychmiast nazwany przez prasę Rzeźnikiem chłopak oczekuje na proces, w którym nie ma zbyt wiele szans na sukces, a na szali jest jego życie. W celu zdobycia rozgłosu jego obrony podejmuje się ceniony adwokat Martin Vail (Richard Gere). Vail ma też inny powód, by stanąć po stronie Aarona - prokuratorem w tej sprawie jest jego była kochanka - Janet Venable (Laura Linney).



Film ten mimo dwudziestu niemal lat od swej premiery nie zestarzał się i nadal ogląda się go dobrze. Porusza on kwestie bardzo ponadczasowe, więc nie będzie tak, by widz zastanawiał się o co w nim chodziło. W sumie akcja produkcji dzieje się nie licząc kilku przelotnych lokacji w trzech miejscach - na sali sądowej, w celi aresztu oraz w biurze adwokackim Vaila. Ascetyczność i skromność lokacji daje nam bardzo intymny, osobisty wymiar produkcji. Nie ma tu wielkich terenów, fajerwerków postprodukcyjnych etc. Wszystko jest stonowane i bardziej właściwe teatrowi niż filmowym superprodukcją. Akcji jest tutaj mało, ważniejsze są dialogi oraz mimika, To co dla jednych jest wielkim plusem, dla innych okaże się być nie do zaakceptowania. Ale nie od dzisiaj wiadomo, że jedni lubią pomarańcze, a inni jak im nogi śmierdzą. 
Klasą samą w sobie jest tutaj gra wówczas 27. letniego Nortona, który wcielał się w rolę 19 letniego zamkniętego w sobie i zamkniętego w skorupie traumatycznych wspomnień Aarona. Norton przyćmił tutaj innych aktorów tym, w jaki sposób odegrał kilka różnych osobowości. Realizm jego postaci kwalifikuje go z miejsca do aktorskiego Olimpu. Przyćmił swą drugoplanową rolą wszystkich, w tym bardzo dobrego tutaj Gere'a. 
Mamy do czynienia z filmem, który wymaga od widza ale też wiele w zamian daje. Filmem, od którego oczekiwać trzeba nie wartkiej akcji lecz całkiem czego innego. Filmu, który warto obejrzeć i samemu wyrobić sobie o nim zdanie, Dla samego Nortona warto, gdyż w sumie jego rola jest tu kluczowa. Bez niego byłby to po prostu film jakich wiele.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz