poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Złodzieje specjalnej troski






Kradnąc Rembrandta (Rembrandt)
Dania 2003
reż. Jannik Johansen
gatunek: komedia kryminalna 

Pamiętacie całkiem nieźle oceniany polski film z 2004 roku pod tytułem Vinci? Juliusz Machulski nakręcił komedię kryminalną opowiadającą o planach kradzieży najcenniejszego dzieła sztuki znajdującego się w naszym kraju, czyli leżakującej za pancerną szybą w Muzeum Czartoryskich Damy z Łasiczką. Na pomysł filmowej kradzieży cennego malowidła wpadł też rok wcześniej od naszego reżysera Jannik Johansen, co zaowocowało dość nieszablonowym włamem do jednego ze skandynawskich muzeów, w celu nielegalnego pozyskania obrazu Rembrandta.



Mick (Lars Brygmann) jest nieudacznikiem. Prowadzi życie zatwardziałego kryminalisty, jednak nigdy nie może pochwalić się zawodowymi sukcesami. Za to często musi zostawić swoją partnerkę - byłą gwiazdę porno z powodu kolejnych kilkumiesięcznych odsiadek. Przy wyjściu z więzienia mija przeważnie swojego akurat opuszczającego zakład penitencjarny syna, równie nieporadnego w gangsterce Toma (Jakob Cedergren). Pewnego razu  kuzyn Micka, Jimmy (Nicolas Bro) opowiada im o prostym zleceniu dotyczącym kradzieży pewnego obrazu wiszącego w lokalnym muzeum. Jako że wartość obrazu jest niewielka, a sam obiekt słabo chroniony to wyzwanie wydaje się niezbyt trudne do realizacji. Mick zabiera na akcję kolegę - nałogowego hazardzistę Kennetha (Nikolaj Coster-Waldau) jednak mężczyźnie przez pomyłkę kradną nie ten obraz, co trzeba. Okazuje się jednak, że skradli jedyne znajdujące się w Danii dzieło Rembrandta, warte kilkanaście milionów. Zaczynają więc szukać kogoś, kto odkupi od nich obraz na poszukiwanie którego wyrusza miejscowa policja.


Złodzieje i gangsterzy przeważnie nie sprawiają zbyt miłego wrażenia i nie są osobami, które warto spotkać na swej drodze. Jednak z głównymi postaciami tego filmu jest zupełnie inaczej. Od początku kibicujemy tym fajtłapom, którzy mimo że stoją na bakier z prawem nie są z natury złymi ludźmi. Z bardzo dużą satysfakcją ogląda się ich nieporadne działania oraz słucha historii ich życia.
Warstwa fabularna nie zawsze jest dopracowana do perfekcji i bywają momenty dłużyzn czy spłycenia humoru, jednak ogólnie te 100 minut spędza się szybko i z pewną satysfakcją z seansu. 
Mamy tutaj prawie wszystko co powinno być w filmie tego typu. Dające się lubić, wiarygodne postaci główne, groteskowego gangstera, zdeterminowane służby prawa, ciekawy scenariusz i kilka innych tego typu rzeczy. Szkoda, że nikt nie przygotował do tej pory żadnych napisów do tego filmu, mimo już 12 lat od jego powstania.
Nie jest to broń boże żadne wielkie kino, o którym będzie się mówiło przez lata, jednak warto sobie zobaczyć ten obraz, gdyż to kawałek sympatycznego kina gatunkowego z kraju, gdzie naprawdę potrafią robić solidne filmy. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz