Grubasy (Gordos)
Hiszpania 2009
reż. Daniel Sánchez Arévalo
gatunek: komedia, dramat
Otyłość, która według naukowców może skrócić życie o średnio osiem lat nazywana jest epidemią XXI wieku. Co ciekawe wbrew obiegowej opinii procentowo najwięcej grubasów nie zamieszkuje jednak w USA i Meksyku lecz w krajach leżących na wyspach Pacyfiku. Co ciekawe aż 75% obywateli Samoa Zachodniego cierpi na tą dolegliwość. Nieco mniej w Nauru i na Wyspach Cooka. W Europie najgrubszą nację stanowią zaś nasi ceniący tłuste jedzenie i piwo sąsiedzi Czesi, z 30% liczbą grubasów. Polska zajęła miejsce w średniej europejskiej z 25% liczbą otyłych, czyli na poziomie podobnym do Hiszpanii - kraju, który dał światu film Gordos opisujący na swój sposób to zjawisko.
Śledzimy losy uczestników jednej z grup wsparcia dla ludzi walczących z otyłością. Prowadzący ją terapeuta Abel (Roberto Enríquez) wsłuchuje się w problemy kilku swoich podopiecznych: Enrique (Antonio de la Torre), Andrés (Fernando Albizu), powstrzymywana przez swego ultrakatolickiego partnera (Raúl Arévalo) Sofia (Leticia Herrero) i Leonor (María Morales) mimo różnic, jakie ich dzielą mają jeden wspólny problem - nadwagę. Każdy z nich ma też inną motywację do zbicia wagi.
Film rozpoczyna się sceną, która powinna być dobrze znana miłośnikom telezakupów (o ile w ogóle są tacy). Bohater prezentuje w telewizyjnym studio nowy super specyfik pozwalający schudnąć, wygłasza także mowę motywującą do działania i zaakceptowania samego siebie. Wstawka z telemarketingowego studia będzie się pojawiała na przestrzeni kilka razy, każdy etap walki z otyłością, jaki wymieni prowadzący będzie ilustrowany historią z życia bohaterów. Jednym z tych bohaterów jak się szybko okaże będzie też prezentujący ten specyfik.
Mamy tutaj do czynienia nie z jedną spójną fabułą koncentrującą się na jednej lub dwóch sprawach lecz kilka osobnych historii osób spotykających się na spotkaniach oraz fragmenty z ich życia. Punktem spójnym będą oczywiście problemy wagowe, jednak jak się potem okazuje nie raz to nie waga jest źródłem problemów, których sedno znajduje się całkiem gdzie indziej. Nawet sam terapeuta będzie miał swoją ciemną stronę w związku z problemem otyłości.
Tych historii jednak jest zbyt wiele i reżyser miotając się z punktu do punktu gubi rytm i spójność opowiadania i prowadzenia fabuły. Niektórych wątków jest za dużo, inne są ale jakby ciągnięte na siłę i traktowane po macoszemu. Lepiej byłoby chyba skupić się na jednym z wątków, inne pokazując pobieżnie.
Film jest ogólnie mocno nierówny. Momenty dobre, zabawne lub skłaniajace do refleksji przeplata ze sztampą, nudą czy dłużyzną. Może też rozzłościć konserwatywną część widowni w sposób, w jaki ukazuje seks (seks grubasów - wcześniej temat tabu), nawet narażając się osobą religijnym (kopulacje i masturbacje przy wielkim krzyżu wiszącym na ścianie mają swój wymiar). Ja ani nie polecam, ani nie odradzam. Myślę, że warto to zobaczyć i wyrobić swoje własne zdanie,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz