Wlk. Brytania 1995
reż. Martin Campbell
gatunek: sensacyjny
zdjęcia: Phil Meheux
muzyka: Éric Serra
W GoldenEye po raz pierwszy w najsłynniejszego agenta Jej Królewskiej Mości wciela się Pierce Brosnan. Reaktywował on postać 007 w sześć lat po ostatnim filmie z Timothy Daltonem. Nowy Bond musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości - po skończeniu zimnej wojny.
Główną osią fabuły jest wykradnięcie z rosyjskiej bazy kontrolujące satelity urządzenie o nazwie GoldenEye. Oczywiście Bond musi wytropić sprawców i przerwać ich intrygę...
Jako fan bondowskich filmów jednak wiem, że to nie fabuła jest główną siłą filmów z tej serii. Dla mnie w Bondach liczą się wszak spektakularne pościgi, najnowocześniejsze w danym okresie nowinki techniczne, cudowne plenery, wyraziści antygoniści oraz piękne kobiety i szybkie samochody. Wszystko to możemy znaleźć też w GoldenEye.
Akcja mknie tu przez bite 130 minut rzucając Bonda przez szereg szerokości geograficznych. Zwiedzimy z Bondem Monte Carlo, Londyn, Petersburg, bazy wojskowe na Syberii czy tropikalną Kubę. A w żadnym z tych miejsc bohater grany przez Brosnana nie będzie narzekał na nudę.
Oczywiście, jak każda część z cyklu GoldenEye opiera się na kilku wciąż powtarzanych schematach w zmieniającej się tylko otoczce, ale przecież od kina akcji nie oczekuje się przełamywania artystycznych barier. Po raz jedyny w filmie mamy do czynienia z polską dziewczyną Bonda - przynajmniej jeśli chodzi o narodowość aktorki, gdyż zagraną przez Izabellę Scorupco bohaterka jest w filmie Rosjanką.
Mamy też ciekawą postać będącą czarnym bohaterem - znanego z późniejszych dokonań we Władcy Pierścieni czy Grze o tron Seana Beana. Wszyscy wymienieni aktorzy dobrze wykonali swą pracę.
Tak więc każdy fan serii o agencie 007 powinien zakończyć seans z zadowoleniem, wszyscy inni, którzy nastawiają się na bezpretensjonalną rozrywkę w stylu kina akcji w zasadzie też nie będą narzekać. Dobre kino klasy B!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz