Wlk. Brytania 2011
reż. Christopher Morris
gatunek: Komedia
zdjęcia: Lol Crawley
Każdy kto regularnie ogląda wiadomości wie, że od czasu do czasu jedną z głównych informacji jest amatorskie nagranie, na którym widzimy islamistę, który odczytuje swe żądania wobec rządu jednego (bądź kilku) krajów Zachodu. Ukrywający się na pustyni lub skryci w jakiejś zapomnianej przez Boga i ludzi melinie terroryści mimo czasem absurdalnych postulatów wydają się tam bardzo poważni i nie ma w nich nic a nic śmiesznego. Tymczasem w nakręconym 10 lat po ataku na nowojorskie World Trade Center filmie Morrisa już w pierwszej scenie jesteśmy świadkami komicznej wersji takiego właśnie nagrania, gdzie jeden z terrorystów wzywa do bojkotu McDonald'sów, natomiast broń jaką straszy w swoim filmie to po prostu dziecięca atrapa.
W świecie filmu spod znaku Hollywood poznajemy terrorystów jako antagonistów głównego bohatera, natomiast tutaj zostali oni przedstawieni jako postaci pierwszoplanowe. Śledzimy więc losy tytułowych czterech lwów, których głównym marzeniem jest dostanie się do raju zostając męczennikiem. A żeby zostać męczennikiem należy się gdzieś wysadzić. Główną osią produkcji jest tutaj zastanawianie się gdzie należy to zrobić, by dumnie udać się do nieba i czekających tam 40 dziewic. Zadanie to będzie jednak trudne, gdyż nasi terroryści do bystrzachów nie należą.
Zanim jednak bohaterowie trafią do raju będą musieli przejść przez szereg problematycznych i kłopotliwych sytuacji. Każdy jednak w mniejszym lub większym stopniu przez cały czas trwania filmu jest zdeterminowany w swym postanowieniu (nie przeszkodzi w tym nawet przypadkowe zastrzelenie przez jednego z naszych fajtłapowatych (anty)bohaterów Bardzo Złego Terrorysty na obozie szkoleniowym w dalekim Pakistanie).
A jako widz zastanawiam się nad tym, gdzie leży granica między tym co można pokazać w komedii, a czego powinno się wystrzegać. Czy żona i małoletni syn mieszkający w dobrych warunkach w samym centrum Londynu nie tylko popierający wysadzenie się męża i ojca w jednym, lecz wręcz namawiających go na to to jeszcze śmieszne czy już jednak przerażające? Filmy o terroryzmie powinny wg mnie rozpoczynać dyskusję. Czy w produkcji autora Gdzie nawaliłem jest na taką dyskusję miejsce? Raczej niekoniecznie. To ciąg bardziej lub mniej pokracznych zdarzeń, który kończy się w ostatniej scenie - podczas Maratonu w Londynie. Po zamachu dokonanym dwa lata później w czasie bostońskiego maratonu autorzy Czterech lwów pewnie zastanawiali się jakiś czas na ile procent sami podsunęli ten pomysł.
Film jednak warto obejrzeć, aby czasem pośmiać się z mało wybrednych żartów, ale też by zobaczyć do czego zdolni są fundamentaliści skupieni na swych chorych celach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz