USA 2013
reż. Jason Bateman
gatunek: komedia, dramat
zdjęcia: Ken Seng
muzyka: Rolfe Kent
Grany przez Jasona Batemana Guy Trilby podróżuje przez Stany Zjednoczone w poszukiwaniu lokalnych zawodów literowania. Wykorzystując pewne luki prawne mimo 40 lat na karku z pomocą pewnej dziennikarki startuje w nich i ku zgrozie rodziców swych konkurentów wygrywa te turnieje. Udaje mu się dostać na Krajowe Mistrzostwa w Literowaniu, na które jedzie, by wygrać. Nie chce zdradzić swej motywacji podróżującej z nim dziennikarce Jenny. Guy wszędzie, gdzie się pojawia budzi niechęć i oburzenie organizatorów i rodziców, a jego powierzchowność nie pomaga mu w budowaniu relacji międzyludzkich. Na zawodach poznaje jednak 10-letniego Chaitainya. Między mężczyzną a chłopcem rodzi się dziwna relacja...
Tutaj taka mała dygresja. Nigdy nie rozumiałem idei amerykańskich konkursów literowania. Wiem, że to zabawa dla dzieci, ale literowanie słów jest jakieś takie dziwne, żeby nie powiedzieć, że po prostu głupie. G - Ł -U - P -I -E. Głupie. Od czasu, gdy po raz pierwszy widziałem scenę literowania w Ani z Zielonego Wzgórza mam takie zdanie i tyle. Co oczywiście nie wpływa na ocenę filmu :)
Bateman uczestniczy w tym filmie zarówno jako główna postać, jak i reżyser. Można więc stwierdzić, że jest on koniem pociągowym wozu o nazwie Bad Words. Stworzył on w tym filmie wiarygodną kreację antybohatera. Przez większą część trwania filmu ciężko żywić sympatię do granej przez niego postaci. Dobrze w swej roli odnajdują się też Rohan Chand, czyli filmowy Chaitainya i Kathryn Hahn jako Jenny.
Na pierwszy rzut oka mamy tu do czynienia z komedią, aczkolwiek w pewnym momencie filmowi można przypiąć też średniej wielkości łatę dramatu. Może to i lepiej, gdyż sam mocno średniej klasy humor nie ratowałby tej produkcji. A tak mamy tu też film o samotności, potrzebie zwrócenia na siebie uwagi czy o poszukiwaniu swego miejsca w świecie.
Bad Words nie był emitowany w polskich kinach, nie mam pewności też, czy w ponad rok po premierze filmowej zostanie kiedyś wydany na DVD lub wyemitowany w telewizji. Nie jest to film bardzo dobry, ani też bardzo słaby. Opowieść o niszczącym dziecięce marzenia Guyu Trilby'm to typowy średniak, przy którym bez większego żalu straconego czasu można spędzić nudny wieczór znajdując w produkcji Batemana coś dla siebie. A że czasu zabiera niezbyt wiele, gdyż mniej niż 90 minut jest to dobry przerywnik wtedy, gdy nie ma się czasu bądź ochoty na dłuższe seanse filmowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz