wtorek, 20 września 2016

Wieża samobójców

Sługi boże
Polska 2016
reż. Mariusz Gawryś
gatunek: thriller, kryminał

Zawsze, gdy widzę nowy polski film nie będący głupkowatą komedią czy też nie daj boże komedią romantyczną lub źle zrealizowanym dramatem obyczajowym rośnie mi serce z radości. Kino gatunkowe w naszym kraju po latach stagnacji podnosi się z kolan i tworzy się coraz więcej tematycznych produkcji. Dzięki temu utalentowani aktorzy mogą pokazać swoje talenty, których nie wykorzystują w żenujących serialach, którymi polskojęzyczne telewizje stoją. A przecież jesteśmy wciąż jako kraj w miejscu, gdy trzeba pochwalić każdego twórcę, który chce wybić się poza schemat znany z M jak miłość. Szkoda, że czasem to jest ich jedyny plus.


Z wieży wrocławskiego kościoła nadzorowanego przez proboszcza Witeckiego (Henryk Talar) rzuca się młoda Niemka. Sprawę zaczyna badać komisarz Warski (Bartłomiej Topa) oraz przybyła z Berlina Ana Wittesch (Julia Kijowska). Warski zwraca uwagę na dziwne zachowanie opiekuna chóru kościelnego, Rudzkiego (Adam Woronowicz). Tymczasem do Wrocławia przybywa przedstawiciel Banu Watykańskiego dr Kuntz (Krzysztof Stelmaszyk)...


Przybywając na seans po obejrzeniu samego zwiastuna miałem całkiem inne wyobrażenie tego, co finalnie zobaczę. Miałem nadzieję o dość pionierskie w polskim kinie przedstawienie ludzi Kościoła, jako tych złych lub w ostateczności niejednoznacznych moralnie. Niestety fabuła szybko skręca w kierunku wskazania tych złych w filmie w osobach...agentów służb specjalnych (i to nieistniejącego od ćwierć wieku STASI). Film ogólnie ogląda się ciężko ze względu na mnogość wątków, które w dodatku w większości są urwane po pokazaniu jednej, dwóch scen. Czytałem gdzieś, że reżyser przygotował kilka odcinków serialu, który jednak nie został zrealizowany i okrojone skrawki całości wymyślonej przez twórców trafiły na wielki ekran. Niestety jeśli to prawda to widać to w niemal każdym aspekcie filmu. Ogląda się to w dużej mierze tak, jakby oglądało się pierwszy odcinek serialu rozpisanego na 8 - 10 epizodów. Postaci są wprowadzane bez odpowiedniego backgroundu, często znikają później bez słowa, a ich obecność często nie jest niczym uargumentowana. Także gra aktorska w filmie stoi na niskim poziomie, gdyż poza Topą, Woronowiczem i może Kijowską nikt nie wybija się ponad przeciętność. Obroną dla aktorów może być to, że dostali strasznie źle rozpisane role, gdyż dialogi w tym filmie stoją na bardzo niski poziomie. Przykładem może być  tutaj postać i kwestie wypowiadane przez Małgorzatę Foremniak.
Do plusów można za to z całą pewnością zaliczyć bardzo dobre przedstawienie Wrocławia jako miasta. Często staje się ono wręcz bohaterem filmu. Zdjęcia miasta robią duże wrażenie i aż szkoda, że twórcy rzadko kiedy potrafią wykorzystać to piękne polskie miasto. Niestety dobre przedstawienie miasta to trochę za mało i całość mocno mnie rozczarowała. Mało kiedy thriller potrafi tak wynudzić.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz