Francja 2016
reż. Laurent Tirard
gatunek: komedia romantyczna
Od zawsze uważałem komedie za jeden z ważniejszych gatunków filmowych, bez których cała kinowa układanka byłaby niepełna czy wręcz pusta. Oczywiście można się sprzeczać o to, czy komedia romantyczna może się zaliczać do grona komedii (bo to tak trochę, jak ze świnką morską - ani świnka, ani morska) ale powiedzmy, że podgatunek ten łączy lekkość opowieści z pogodnym humorem (teoretycznie) wiec okej. Żyjemy zaś w czasach, gdy komedia jako gatunek jest nam bardzo potrzebna, by choć na chwilę zapomnieć o różnych mniejszych i większych troskach. Amerykańskie komedie dawno (przynajmniej dla mnie) straciły wdzięk i klasę więc dobrych produkcji tego gatunku szukam od pewnego czasu na rynku europejskim. Przeważnie się udaje, czasem jednak nie. Tym razem niestety padło na to drugie.
Diane (Virginie Efira) odbiera z domowego telefonu połączenie ze swą zgubioną niedawno komórką. Rozmówca zdradza, że podsłuchał w restauracji szczegóły rozmowy z jej byłym mężem, Brunem (Cédric Kahn) i zauważył, że kobieta zostawiła przy stoliku telefon. Przedstawiający się jako Alexander (Jean Dujardin) umawia się z Diane na spotkanie, w czasie którego ma oddać zgubę. Kobieta jeszcze nie wie, że jej rozmówca ma 136 cm wzrostu...
Przy okazji kilku wcześniejszych opisywanych filmów z gatunku 'komedia' postawiłem już ten zarzut i będę o tym pisał przy każdej kolejnej okazji - komedia ma być śmieszna. Jeśli nie jest w jakiś sposób zabawna to automatycznie przestaje być komedią. A ten film nie jest śmieszny. Nie posiada w swych 100 minutach trwania ani jednej, choć krótkiej sceny, która by mnie rozśmieszyła. Wypominanie wzrostu głównego bohatera (o czym w sumie oprócz wstydliwej miłości Diane do niego jest cały film), które powtarza się z częstotliwością serii z karabinu zabawne nijak nie jest, a po 10 powtórzeniu staje się wręcz uporczywie wkurzające. Ogólnie oparcie całej linii fabularnej na mikrym wzroście bohatera (który poza tym jest bogaty, elegancki i dowcipny) jest porażką. Do tego sam problem postaci Alexandre'a jest przesadzony. Po prostu nie ma zbyt wiele osób, które mogą się pochwalić takim wzrostem i nie są przy tym karłami. Nawet nie znaleziono aktora spełniającego wymogi postaci, przez co trzeba było zmniejszyć Dujardina, który jest osobą wyższą ode mnie. Próżnia fabularna w tym filmie jest porażająca. Postać syna bohatera wprowadzana prawie od początku i zapełniająca pewną część filmu jest skonstruowana źle, ogólnie większość postaci jest płytkich, stereotypowych i sztucznych. Do tego ramy podgatunku wymagają tego, że od początku domyślamy się zakończenia i poprzedzających happy end perturbacji między bohaterami. Produkcję próbują ratować jeszcze główni aktorzy, którzy zagrali powyżej średniej. Na zbliżającą się do czterdziestki Efirę miło się patrzy i to chyba największy plus filmu. Szkoda, że niemal jedyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz