Francja, Niemcy 2015
reż. Jacques Perrin
gatunek: dokumentalny, przyrodniczy
Pamiętam, gdy jeszcze pacholęciem będąc wraz z kolegami i koleżankami z klasy wyszliśmy na szkolną wycieczkę do kina na głośny wówczas film o intrygującym mnie tytule. Tym filmem był dokument o żywocie ptaków o tytule Makrokosmos. Pamiętam, że część dzieci zebranych w kinie zapadła w zimowy sen na seansie. Natomiast po 15 latach trafiłem do sali kinowej na kolejny film tego samego twórcy. I też na sali było zaskakująco dużo dzieci.
Obserwujemy żywot zwierząt zamieszkujących naszą planetę od czasów zlodowacenia po dziś dzień. Wraz z kamerą śledzimy ich dzieciństwo, jak i dorosłość, zabawę oraz to, jak zdobywają jedzenie lub starają się uniknąć zostania tymże.
Film jest po prostu piękny. Jeśli chodzi o warstwę wizualną mamy do czynienia z majstersztykiem niedostępnym dla wielu produkcji spod loga Animal Planet czy programów przyrodniczych, którymi raczy nas TVP (chociaż w każdym z tych wypadków lektorem jest nieoceniona Krystyna Czubówna). Chyba nigdy kamera nie towarzyszyła dzikim zwierzętom tak precyzyjnie, tak blisko, a przy tym bez ingerencji w ich zwierzęce życie. Przy użyciu najnowszych technologii, takich jak drony możemy śledzić mieszkańców lasów precyzyjniej niż do tej pory. Film pokazuje nam dzieje zwierząt na przestrzeni wieków (a przynajmniej obiecuje to robić, bo przecież takiego okresu nie da się ukazać w 90 minut, jednak mamy krótkie wyrywki tej całościowej historii) i można zastanowić się, jak bez użycia grafiki komputerowej odtworzono puszczę sprzed tysięcy lat? Ano tak, że ustawiono kamerę w najdzikszych ostępach europejskiej przyrody - w polsko - białoruskiej Puszczy Białowieskiej. Tam mamy do dzisiaj takie warunki, jakie panowały przed tysiącami lat. I oby tak zostało jak najdłużej.
To co mi się w filmie natomiast nie spodobało to mocno moralizatorski ton, gdy narrator wprowadza do idyllicznego życia zwierząt śmiertelnego wroga - człowieka. Absolutnie zgadzam się z tezą, że ludzkość szkodzi przyrodzie i naturze przez co cierpią inne gatunki występujące na naszej planecie, w konsekwencji czego część z nich jest skazana na wymarcie. Jestem też za tym, by człowiek jako istota rozumna nie dopuściła do wyginięcia jakiegokolwiek z gatunków zwierząt. Jednak wbijanie tego podczas seansu niemal jak pałą baseballową w bezbronnego widza moim zdaniem przynosi efekt odwrotny od zakładanego przez twórców. Nie lubię najbardziej w kinie indoktrynacji i przeróżnego nachalnego moralizowania - kino powinno pokazywać różne postawy, jednak bez nachalnego przekazywania co jest wg autorów dobre, a co złe. A tego tu zabrakło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz