piątek, 3 lipca 2015

Nie mam pomysłu na tytuł

Trans (Trance)
Wielka Brytania, Francja 2013
reż. Danny Boyle
gatunek: thriller


Według nieodłącznej studentowi, nieocenionej Wikipedii hipnoza to stan prawidłowo funkcjonującego umysłu, w którym uwaga danej osoby jest mocno zogniskowana na określonych bodźcach, świadomość bodźców pochodzących spoza obszaru zogniskowania uwagi jest znacznie ograniczona, oraz podczas którego krytyczny osąd danej osoby zostaje częściowo zawieszony. Właśnie hipnoza jest motywem napędowym jednego z nowszych filmów reżysera między innymi Płytkiego grobu, Slumdoga czy Trainspotting


Poznajemy londyńskiego pracownika wiodącego domu aukcyjnego o imieniu Simon (James McAvoy), który to jako nałogowy hazardzista postanawia podreperować swój budżet pomagając gangsterowi Frankowi (Vincent Cassel) obraz Goi o wartości 25 milionów funtów. Simon w czasie napadu ukrywa skradziony obraz, jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem i mężczyzna obrywa od swojego szefa w rezultacie czego traci pamięć. Frank postanawia wysłać go do używającej hipnozy terapeutki (Rosario Dawson), by ta odnowiła mu pamięć.


Obejrzałem ten film dla czterech powodów: Cassela i McAvoya, których bardzo lubię oraz dla piersi Rosario Dawon. I na żadnym z tych elementów się nie zawiodłem.  Cassel w roli gangstera sprawuje się naprawdę nieźle, zresztą jego fizjonomia znacząco predysponuje go do ogrywania tego typu ról, McAvoy wcielający się w pozornie zagubioną w intrydze postać Simona też radzi sobie bardzo dobrze, a nagie cycki Rosario to klasa sama w sobie - istny MILF marzeń. Niestety im dalej w las, tym więcej drzew i oprócz tych czterech dobrze zrealizowanych kreacji mamy raczej posuchę i nędzę. Fabuła, która po opisie jawiła mi się jako piąty mocny punkt filmu zawiodła. Liczba twistów fabularnych, nieścisłości i innych zawirowań osiągnęła prawdziwie monstrualną liczbę. W wielu miejscach trwania filmu nie wiedziałem kto, gdzie i dlaczego. czy to co widzimy dzieje się naprawdę czy tylko w umyśle jednego z bohaterów etc. Liczba przeróżnych zwrotów fabuły przekroczyła o dwa razy możliwy maksymalny limit psując cały film. A szkoda. Znając wcześniejsze filmy tego reżysera można się spodziewać, że albo kupi się produkcję i da wysoką notę, albo jednak zbyt wiele rzeczy będzie raziło. W tym wypadku ode mnie nota co najwyżej średnia. Dobra gra aktorska nie rekompensuje przeszarżowanej fabuły. A szkoda, bo aktorzy występujący w filmie zasługują na więcej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz