wtorek, 21 lipca 2015

Miłość po szwedzku

Fucking Amal
Szwecja 1998
reż. Lukas Moodysson
gatunek: dramat, romans

Jakiś czas temu przy opisywaniu filmu, który mi się bardzo spodobał i wygrał nawet w rankingu na film miesiąca, We are the best! obiecałem (i to publicznie) sobie, że zabiorę się za obejrzenie wielokrotnie nagradzanego, najbardziej znanego filmu Moodyssona, czyli właśnie Fucking Amal. Nie minęło dużo czasu i właśnie nadeszła chwila, by w kilku zdaniach napisać o wcześniejszym dokonaniu Szweda.  


Fabuła przenosi nas do zapadniętej mieściny gdzieś w Szwecji, czyli tytułowego Amal. Poznajemy tam nastoletnią Ages (Rebecka Liljeberg), która po ponad roku od przeprowadzki z rodzicami do miasta nie potrafi znaleźć tu dla siebie miejsca. Skromna, wyciszona i wywalienowana dziewczyna zajmuje się głównie pisaniem komputerowego pamiętnika, w którym opisuje swe uczucie do ładnej, trochę starszej znajomej ze szkoły, która jest obiektem zainteresowania wielu szkolnych amantów - Elin (Alexandra Dahlström). W dniu urodzin Ages Elin przychodzi z Jessicą (Erica Carlson) na imprezę do domu dziewczyny, by wypić wino i szybko się zmyć. jednak gdy odkrywają komputerowe wyznania Agnes postanawiają się założyć o to, czy Elin pocałuje solenizantkę. Tak zaczyna się dziwna relacja łącząca obie dziewczyny.


Film ten ogląda się prawie jak dokument. Kamera towarzyszy postaciom z tak bliskiej, niemal intymnej perspektywy, że młode aktorki musiały chyba czuć się zaszczute jej namacalną wręcz obecnością. Produkcja ta w Polsce miała odbiór całkowicie inny niż w rodzimej Szwecji. Gdy u nas uwagę wzbudzała rodząca się wydawać by się mogła wręcz zakazana lesbijska miłość w Szwecji zwracano uwagę na relację pomiędzy pokoleniami, nieporozumienia na linii dzieci - rodzice. Niby Polskę i Szwecję dzieli tylko wąskie morze, ale przekaz kulturowy i społeczny odbiór jest całkiem inny. Co do samej produkcji mamy tutaj dość prostą opowieść o życiu młodych ludzi, czasie, gdzie pojawiają się pierwsze problemy życiowe i fundamentalne pytania, gdzie kształtuje się osobowość. Jednak sam film nie był dla mnie specjalnie dobry, opisywana wcześniej produkcja o młodych punkach, chociaż momentami podobnie zrealizowany wzbudził we mnie o wiele więcej emocji i entuzjazmu. Fucking Amal zaś mimo wielu nagród to takie typowe obejrzeć i zapomnieć.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz