niedziela, 26 lipca 2015

Ksiądz, satanista i wróżbita na tropie Szatana

Dzień bestii (El día de la bestia)
Hiszpania 1995
reż. Álex de la Iglesia
gatunek: czarna komedia

Są filmy, które są tak nieprzewidywalne, ciężkie do opisania i dla niektórych trudne w odbiorze, produkcje które trudno zakwalifikować do jakiegoś gatunku, a ilość absurdów przewyższa ilość parafii w Polsce. Większość filmów, które zgadzają się z tym opisem i przy okazji miałem okazję je zobaczyć ma pewną cechę wspólną, którą jest reżyser. Álex de la Iglesia.


Pewien poważany teolog i badacz Biblii, Ojciec Angel Beriartua (Álex Angulo) studiując Apokalipsę św. Jana odkrywa zapisany w niej przekaz, który zdradza datę przyjścia na świat Antychrysta. Ksiądz dowiadując się, że ten wróg ludzkości przybędzie na Ziemię w Wigilię w Madrycie postanawia udać się do stolicy, by go zgładzić. Musi jednak najpierw odnaleźć diabła, by ten wskazał mu miejsce narodzin. Aby go spotkać postanawia grzeszyć na potęgę. W poszukiwaniach pomaga mu poznany w sklepie heavy metalowym fan death metalu, satanista Jose Maria (Santiago Segura). Postanawiają skontaktować się ze znanym na cały kraj specem od wydarzeń paranormalnych, prowadzącego ezoteryczny program telewizyjny profesora Cavana (Armando De Razza).


W Polsce film o czyniącym zło księdzu, który poluje poluje na krew dziewic, profanuje hostie, kradnie, zabija i przyzywa szatana miałby małe szanse na ukazanie. Co ciekawe wydawałoby się, że równie katolicka Hiszpania to też nie jest dobre miejsce na tego typu fabułę. Szczególnie przed dwoma dekadami. A jednak coś takiego się ukazało. Przed kamerą stanął początkujący wówczas de la Iglesia, którego trzeba zaakceptować z całym dobrodziejstwem jego inwentarza lub odrzucić, innej drogi nie ma. Gdy jednak przekonamy się do jego wizji twórczej (miejscami szalonej, brutalnej lub groteskowej) to możemy wynieść z seansu bardzo dużo. Mamy tu do czynienia tym razem z zabawą konwencją, parodią znanego i cenionego horroru Omen. Oczywiście wszystko w typowej dla reżysera oprawie. Poza tym autor wyśmiewa wiele współczesnych mód, jak na przykład postaci typu Wróżbity Macieja czy programy paranormalne. Jednym z bohaterów jest wszak zmiksowany zlepek Wróżbity Macieja z autorem popularnego swego czasu u nas programu Nie do wiary. Inna sprawa to sama egzystencja szatana, bo czy pozostający na psychotropach trzej szaleńcy to wiarygodne gremium?
Ogólnie widać, że producenci nie mieli zbyt dużego budżetu i wiele scen z efektami specjalnymi woła o pomstę do nieba, jednak trzeba też wziąć poprawkę, że mamy rok 1995 więc wtedy nawet najdroższe efekty wyglądały dość biednie. 
Myślę, że ciężko ocenić ten film, każdy inaczej do niego podejdzie jednak jak dla mnie to jest taka mała perełka, z kilkoma rażącymi błędami lecz mimo to warta obejrzenia. Solidne kontrowersyjne kino, jeśli myślało się, że widziało się już wszystko to ten obraz może to wyobrażenie zmienić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz