Francja 2014
reż. Luc Besson
gatunek: sci-fi, akcja
Zawsze lubiłem filmy sygnowane nazwiskiem francuskiego mistrza Luca Bessona. Joanna d'Arc, Nikita, Piąty element czy przede wszystkim Leon zawodowiec to już klasyka kina i jedne z najlepiej przyjętych produkcji swoich czasów i w pewnym stopniu wyznaczniki gatunków. Dodać do tego choćby serie Taxi, 13 dzielnicę czy wciąż czekające u mnie na obejrzenie wszystkie części Uprowadzonej można założyć, że filmy Bessona z góry można uznać za sukces nie tylko finansowy ale i kunsztowny. Niestety na Lucy strasznie się zawiodłem.
Tytułowa Lucy (Scarlett Johansson) jest studentką (chyba III wieku) mieszkającą na Tajwanie. Poznany wcześniej chłopak poleca jej zanieść do hotelu teczkę z tajemniczą przesyłką dla niejakiego pana Janga (Min-sik Choi). W środku sytuacja mocno się komplikuje, okazuje się, że Lucy przyniosła walizkę pełną narkotyków, które są jej wszyte do brzucha, a ona sama musi przewieźć je do USA. Jednak po brutalnym potraktowaniu ze strony Azjatów narkotyki rozpływają się w brzuchu bohaterki poprawiając znacznie działanie jej mózgu. Lucy zyskuje super moce i idzie na spotkanie ze specjalistą z dziedziny pracy mózgu (Morgan Freeman).
Pierwsza część filmu naprawdę stoi na bardzo dobrym poziomie i przyciąga uwagę widza. Może trochę oklepana ale dobrze poprowadzona fabuła, dobrze nakręcone sceny i charyzmatyczni bohaterowie zagrani przez dobrych aktorów sprawiają, że człowiek uważa, że ogląda co najmniej dobry film. Niestety po około pół godzinie zaczynają się pierwsze nieścisłości, a czym dalej w las tym więcej drzew. Zarówno sama główna oś fabularna, która skupia się na fałszywej teorii z wykorzystywaniem przez człowieka tylko 10% możliwości mózgu, gdy przy wykorzystywaniu większej ilości jest on wstanie oddziaływać na innych ludzi czy przedmioty w bliskim i dalekim otoczeniu, jak pokazanie tego wzrostu supermocy u samej bohaterki woła o pomstę do nieba. Dawno nie widziałem tak absurdalnej pseudointelektualnej papki. Drugą rzeczą, która mnie całkiem odepchnęło w historii dziewczyny, która wykorzystała swój mózg na tyle, by stać się superkomputerem poza czasem są efekty specjalne. Po Bessonie oczekiwałem spektakularnych scen z użyciem najnowszych błogosławieństw techniki. a dostałem coś, co bardziej pasuje do Wiedźmina z Żebrowskim z dodatkiem kilku światełek więcej niż do nowoczesnej produkcji. Dobre kilkanaście minut filmu i zgrabnie zagrana główna rola niestety nie ratują tego filmu. Szkoda, że właśnie ogłoszono Lucy 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz