środa, 22 lipca 2015

Powrót do przeszłości

Good Bye Lenin! 
Niemcy 2003
reż. Wolfgang Becker
gatunek: komedia, dramat

Jak już jakiś czas temu pisałem Niemcy nie licząc produkcji kooperacyjnych, gdzie głównym ich wkładem są finanse lub udostępnienie planu zdjęciowego nie posiadają jakiejś spektakularnie wybitnej kinematografii i ich raczej ze świecą szukać filmów z RFNu, które w jakiś większy sposób zawojowały świat. Opisywany właśnie film sprzed już 12 lat był jednym z tych, o których było głośno, chociaż chyba bardziej ze względu na tematykę niż samą maestrię dzieła.


Akcja przenosi nas do schyłkowego NRD. Christiane Kerner (Katrin Saß) po ucieczce męża na Zachód oddaje się pracy z młodzieżą i kultywowanie swą pracą i postawą socjalistycznych ideałów swej wschodnioniemieckiej ojczyzny. W pewnym momencie na skutek feralnego zdarzenia kobieta przeżywa wylew i zapada w śpiączkę, podczas której zachodzą wielkie zmiany w otwierającym się na świat państwie zbliżającym się do RFNu. Gdy kobieta się budzi lekarze przestrzegają jej dzieci, Alexa (Daniel Brühl) i Arianę (Maria Simon) przed szokowaniem matki, dla której może być to śmiertelne. Alex postanawia nie informować matki o zmieniającym się kraju i utrzymać w jej pokoju klimat rodem z państwa, jakie zna Christiane. Pomagają mu w tym pielęgniarka Lara (Chulpan Khamatova) i kolega z pracy Denis (Florian Lukas).


Wydaje się, że film ten był dla Niemców taką swobodną próbą rozliczenia się ze swą najnowszą historią, luźną wersją pokazania sobie i światu przemian, jakie nastąpiły w czasie ostatnich lat NRD, które doprowadziły w rezultacie do ponownego zjednoczenia Niemiec. Mamy tutaj wiele dokumentalnych lub quasidokumentalnych wstawek, podczas których Alex tłumaczy widzowi sytuacje społeczno-polityczną, jaka w danym czasie panowała w kraju.
Sam film zrealizowany jest na taśmach filmowych wzorowanych na archiwalnych, obraz więc oddaje klimat tamtych (nie)dawnych lat. Ciekawy i ładny zabieg stylistyczny.
Produkcja jest w wielu momentach dość luźna i dawka komediowa przeważa w filmie, w którym nie brakuje też scen dramatycznych. Osobiście wolałbym żeby całość filmu oparta była na scenach komediowych, które są odpowiednio stonowane i daleko im do niesławnego niemieckiego (bawarskiego?) humoru. Niestety twórcy postanowili inaczej. A szkoda, bo w moim odczuciu sceny komediowe, zwłaszcza poczynania Alexa i Denisa, którzy nagrywają dla matki pierwszego wiadomości są bardzo hmm pocieszne. 
Ogólnie film nie należy do specjalnie wybitnych, często nuży pewną monotonią, jednak jest też pożyteczną lekcją historii najnowszej, a także małym popisem aktorskim Brühla. którego uważam za jednego z najzdolniejszych niemieckich aktorów. Warto zobaczyć, chociaż nie ma co nastawiać się na wybitne widowisko. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz