sobota, 19 marca 2016

Wyśnione miłości

Carol
USA, Wielka Brytania 2015
reż. Todd Haynes
gatunek: melodramat 

Jak już kilkukrotnie pisałem nie uważam, że otrzymanie statuetki czy też sama nominacja do Oscara sprawia, że film kategorycznie musi być wart obejrzenia i już z góry wiadomo, że jest coś w uhonorowanej produkcji coś wyróżniającego. Jednak nagrody te, jako najbardziej prestiżowe i działające na masową świadomość powodują, że interesując się filmem i by być na bieżąco należy śledzić nominowane produkcje. Opisywana właśnie miała aż sześć nominacji więc na pewno już to skłania do obejrzenia. Ostatecznie na oscarowej gali Carol obeszła się smakiem, jednak doceniono ją na kilku innych uroczystościach (np. najlepsza aktorka na festiwalu w Cannes). 


W filmie cofamy się do lat 50. ubiegłego stulecia, by poznać historię znajomości między dwoma kobietami. W bożonarodzeniowym okresie do sklepu, w którym pracuje młoda Therese (Rooney Mara) przybywa w poszukiwaniu prezentu dla córki dojrzała Carol (Cate Blanchett). Między kobietami nawiązuje się nić porozumienia i szybko przenoszą znajomość na stopę prywatną. Therese jednak nie wie, że zamężna i stateczna Carol jest w rzeczywistości zakamuflowaną homoseksualistką...


Nigdy nie byłem fanem gatunku, jakim jest melodramat i nie sądzę, że jeszcze kiedyś to się zmieni. Tym bardziej nie oglądałem do tej pory zbyt dużo romansów lesbijskich (przychodzi mi do głowy na chwilę obecną co najwyżej Fucking Amal) jednak dobrze, że przychodzi mi jako widzowi oglądać dwie kobiety, niż kolejny gejowski homoerotyk fabularny (jak w np. Gerontofilii czy Eastern Boys). Co do samego filmu i nominacji dla niego to pierwsze co rzuca się w oczy to naprawdę dobra gra aktorska w wykonaniu głównych bohaterek. Zarówno Blanchett, jak i Mara to klasa sama w sobie i to jest moim zdaniem najsilniejsza strona filmu. Aż trudno czasem przyswoić sobie, że ta urocza wciąż młoda kobieta, jaką jest grana przez Marę Therese była nie tak dawno androgeniczną, odpychającą Lisbeth Salander w Dziewczynie z tatuażem. Także warstwa techniczna stoi na dobrym poziomie, zdjęcia wykonane są starannie, a świat z lat 50. dzięki rekwizytom i kostium wygląda wiarygodnie. Niestety bardzo raziło mnie dość mocno toporne tempo akcji, nieśpieszne budowanie nastroju i powolny rytm całego filmu, Dla niektórych może być to plus, że przedstawiono historię snującą się swoim rytmem, bez pośpiechu i efekciarstwa, jednak mnie masa dłużyzn prawie powaliła i często walczyłem ze snem. 
Film oczywiście dla osób zainteresowanych tematem LGBT może być wartościowym przykładem okresu sprzed 60 lat, gdy ludzie o niestandardowej orientacji żyli w ukryciu i strachu i jak przez ten czas ich sytuacja zmieniła się na lepsze (może nie w Polsce, ale w USA chyba tak). Mnie zaś ten temat nie rusza i jest mi całkiem obojętny więc podchodzę do tematyki związanej z filmem bardzo beznamiętnie i ciężko mi przyznać za fakt samego tematu jakiś bonus do oceny.
Generalnie więc mamy film solidnie zrealizowany, z naprawdę dobrą grą aktorską jednak moim zdaniem przespanym fabularnie. Może ktoś doceni tego typu staranne budowanie fabuły, mnie jednak to mocno wymęczyło. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz