Polska, Szwecja 2015
reż. Dariusz Gajewski
gatunek: dramat
Już ponad sto lat temu Kazimierz Przerwa - Tetmajer pisał Wolę polskie gówno w polu,
Niż fijołki w Neapolu. Jeśli zamienimy włoski Neapol na mroźną Szwecję to chyba będziemy mieli najlepiej wyrażone ogólne przesłanie filmu Gajewskiego. Kolejnego, po solidnym i nagradzanym zarówno w Polsce jak i w Skandynawii Intruzie tworu filmowej koprodukcji polsko - szwedzkiej w 2015 roku.
Film ukazuje losy pary polskich emigrantów żyjących od kilku lat w Szwecji. Basia (Agnieszka Grochowska) i Marek (Bartłomiej Topa) próbują wiązać koniec z końcem żyjąc w baraku wraz z przybyszami z innych stron świata, którzy to przybyli ubogacać kulturowo ten skandynawski kraj. Lepsze chwile przeplatają tymi gorszymi, a wydaje się, że głównym spoiwem ich związku pozostaje córka Ula (Barbara Kubiak). Dziewczynką zaczyna się jednak interesować miejscowa opieka społeczna w osobie bezdusznej Anity (Ewa Fröling), która doprowadza do zabrania dziecka rodzicom i oddania jej do szwedzkiej rodziny zastępczej...
Pierwsze co chcę napisać to to, że mamy do czynienia z bardzo dobrym filmem celnie uderzającym w problematykę społeczną. Film ten dołącza do wielu społeczyzujących kryminałów skandynawskich literatów, którzy w swych dziełach ukazują wszystkie bolączki tamtego systemu, które sprawiają, że Skandynawia nie jest dla wszystkich ziemią obiecaną. Gajewski w swym filmie uderza w bezduszność systemu, który w sumie zgodnie z prawem może zabrać każdemu dziecko bez większych dowodów winy rodziców i przekazać je na długie lata komuś innemu nie bacząc na dobro i wolę dziecka. Oglądając postępowanie tamtejszego urzędu społecznego aż włosy mogą stanąć na głowie. Drażliwa tematyka filmu sprawia, że sądzę, iż jeśli byłaby to produkcja amerykańska to mogłaby się doczekać nawet nominacji oscarowej, gdyż tamtejsza akademia lubi tego typu sprawy. Film podobny jest swą konstrukcją do co lepszych produkcji społecznych z Francji czy właśnie ze Skandynawii. Widać, że właśnie potomkowie wikingów dokładali tu rękę do jego powstania. Bardzo w mieszkańcach Skandynawii podoba mi się to, że oni w swej literaturze i kinematografii nie boją się rozliczyć z bolesnymi fragmentami historii czy jasno powiedzieć, co jest złego w obecnym ich systemie. U nas takie próby spotykają się przeważnie z ostrą krytyką środowisk hmm patriotycznych i łatka antypolskości. A moim zdaniem sztuki jest także rozliczanie się z mniej chwalebnymi rzeczami w dziejach własnego narodu.
Kilka słów należy się grze aktorskiej. Mamy tu naprawdę dobrze wyglądających Grochowską i Topę, którzy pokazują w dodatku to, że nieźle władają mową Szekspira. Młoda Kubiak jak na swój wiek to chyba top 3 ostatnich lat w kategorii dziecięcych aktorów w polskich produkcjach. Do tego szereg wiarygodnych szwedzkich aktorów ze sławną z roli u Borgmana Ewą Fröling. Cieszy, że tak rozpoznawalna dla kinomanów postać pojawia się w polskim filmie.
Mógłbym się doczepiać do kilku nieudanych czy niezrozumiałych scen w filmie, jak choćby dziwnej końcówki ale te elementy, które nie stoją na dobrym poziomie to w sumie tylko kilka procent całości. Dostajemy naprawdę mocny, poruszający film na ważny temat i cieszy, że jest to polska produkcja. Po raz kolejny mogę z radością powiedzieć, że nasza kinematografia wkracza na dobrą drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz