Polska 2015
reż. Tomasz Wasilewski
gatunek: dramat
Kiedy niemal rok temu przeczytałem o powstałym właśnie nowym filmie Wasilewskiego (twórcy między innymi kontrowersyjnych Płynących wieżowców), gdzie autor w samych superlatywach opisywał produkcję wyliczając po przecinku zalety filmu wiedziałem już, że kiedy tylko trafi on do kinowej dystrybucji należy go jak najszybciej obejrzeć. Jak sobie obiecałem, tak też zrobiłem i poniżej kilka zdań przemyśleń po seansie.
Film przenosi nas do początków lat 90. ubiegłego stulecia, czasów, kiedy w Polsce zaczęły się zmiany systemowo - gospodarcze związane z wprowadzeniem tzw. wolności. Jako widzowie oglądamy losy kilku kobiet, które starają się odnaleźć w życiu w nowej rzeczywistości. Śledzimy poczynania Agaty (Julia Kijowska), Izy (Magdalena Cielecka), Renaty (Dorota Kolak) oraz Marzeny (Marta Nieradkiewicz).
Wielu z zaglądających na mojego bloga (w tym ja sam) z pewną rzewną ckliwością. Nasza wczesna młodość czy też dzieciństwo przypadała na ten okres, przez co siłą rzeczy jawi się on jako wyidealizowany czas szczęścia i radości. Film Wasilewski może jednak szybko zburzyć ten zachowany przez nas obraz. Widzimy lata 90. brudne, szare, pełne zagubionych życiowo ludzi, którzy nijak nie cieszą się rzeczami, którymi sami cieszyliśmy się w tamtym okresie (a przynajmniej okresie podobnym, gdyż film toczy się nie w drugiej połowie lat 90. a w ich początku, także nawet Disco Relax wtedy jeszcze nie funkcjonował). Jednak jakby nie było Wasilewski obalił pewien pomnik.
Film ten podzielony jest tak jakby na wyraźnie od siebie oddzielone segmenty. Bohaterki, mimo że znają się i czasem nawet wchodzą w pewną interakcji są przez reżysera pokazywane oddzielnie. Mamy wiec trzy - cztery osobne historie o problemach polskich kobiet sprzed ćwierć wieku. W problemach tych często uczestniczą mężczyźni (m.in. Andrzej Chyra i Łukasz Simlat).
Produkcja ta uzyskała spory sukces festiwalowy ze Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie za reżyserię. Nagroda bardzo zachęcająca więc oczekiwałem czegoś naprawdę specjalnego w pokazanej historii i sposobie jej narracji. Niestety po raz kolejny sprawdziło się to, że wyroki wielkich festiwali są niezbadane. Historia jest naprawdę płytka i nie zdziwiłbym się, że coś na podobnym poziomie bez trudu na długiej przerwie wyskrobałby co drugi licealista. Fabularnie szału żadnego nie ma, a często jest po prostu nudno i przewidywalnie. Do tego zupełny brak muzyki i mocno statyczne kadry nie nadają żadnej głębi i dynamiki w tym obrazie.
Całość więc traktuję jako dość spore rozczarowanie, gdyż naprawdę oczekiwałem relatywnie dużo po tym filmie, a dostałem średni film o rzeczach uniwersalnych, a tak w zasadzie to o niczym, jakich wiele na rynku filmowego półświatka. Przeciętniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz