Dania 2016
reż. Thomas Vinterberg
gatunek: dramat
Tytułową komuną jak podaje Wikipedia historycznie była wspólnotą mieszczan toczących w XI-XIII wieku walkę o uniezależnienie się od władzy feudałów. Po zdobyciu praw miejskich komuny obejmowały władzę samorządową w mieście. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX w. komunami zaczęto nazywać miejsca zamieszkiwane przez niezwiązanych ze sobą ludzi, popularne wśród hippisów. W filmie poznajemy losy komuny z drugiego znaczenia tego słowa.
Erik (Ulrich Thomsen) dziedziczy w spadku po ojcu duży dom. Chce go szybko sprzedać, jednak po namowach żony, Anny (Trine Dyrholm) postanawia tam zamieszkać z nią i ich córką, Freją. Z powodu wysokich opłat za mieszkanie kobieta postanawia urządzić w domu komunę. Wkrótce wprowadzają się tam Ole (Lars Ranthe), Allon (Fares Fares), Steffen (Magnus Millang) z żoną i synem oraz Mona. Jednak sytuacja komplikuje się, gdy po pewnym czasie Erik wikła się w romans ze swoją studentką, Emmą (Helene Reingaard Neumann).
Ciężko mi jednoznacznie ocenić film twórcy znakomitego Polowania z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Mam pewien problem z tą produkcją, chociaż z każdą chwilą po seansie myśląc o tym filmie oceniam go za każdym razem trochę wyżej niż początkowo. Film jest generalnie dramatem czy nawet dramatem obyczajowym, choć w pewnych momentach próbuje pozować na komedię. Oczywiście dramatycznych sytuacji jest tak na oko cztery, pięć razy więcej niż tych zabawnych. Mówi się czasem słońce, czasem deszcz. Tutaj bardziej pasuje jednak czasem deszcz a czasem deszcz.
Tytułowa komuna obecnie pewnie by szokowała, jednak film przenosi nas do lat 70. ubiegłego wieku, gdzie tego typu grupy były często spotykane na Zachodzie. Komuna ta w filmie pełni jednak rolę drugoplanową, gdyż na pierwszym froncie akcji mamy relacje między małżeństwem Erika i Anny. Kobieta znudzona swoim dotychczasowym życiem rozkręca machinę, która z kwadransa na kwadrans działa destrukcyjnie zarówno na jej związek, jak i na nią. Psychologia postaci i ich motywacje są tutaj chyba najlepszym, co film ma do zaoferowania. Dostajemy typowe dla Skandynawii kino poruszające ważne społecznie tematy. Sądzę, że dla fanów spokojnie budowanej akcji, stopniowego wprowadzania napięcia i innych właściwych dla stereotypowej kinematografii skandynawskiej będzie to pozycja godna polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz