USA, Wielka Brytania 2011
reż. Greg Mottola
gatunek: komedia, sci-fi
zdjęcia: Lawrence Sher
muzyka: David Arnold
Gdy jedzie się autokarem w długą podróż przewoźnik uruchamia pokładowy sprzęt telewizyjny, by pasażerom się nie nudziło. Na pewno to znacie. Nigdy nie obejrzy się w ten sposób naprawdę dobrego, przyzwoitego filmu, gdyż filmy tam puszczane przystosowane są do gustu podróżujących wehikułem Januszy i Grażyn. Przeważnie można obejrzeć w ten sposób po raz kolejny takie polskie hity, jak Testosteron, Zróbmy sobie wnuka lub innych Wkręconych. Od czasu do czasu trafić można zaś na głupie filmy pochodzące spoza Polski. Ja na przykład trafiłem na opisywane właśnie dzieło.
Film opowiada historię dwóch ortodoksyjnych nerdów: Graeme (Simon Pegg) i Clive (Nick Frost) wracając z konwentu fanów komiksów spotykają na swojej drodze kosmitę przedstawiającego się, jako tytułowy Paul. Wysłuchując jego zwierzeń postanawiają pomóc mu wydostać się z Ziemi. Po pewnym czasie w pomoc angażuje się też poznana po drodze konserwatywnie wychowana Ruth (Kristen Wiig). Aby zaś nie było tak łatwo i przyjemnie tropem kosmity podąża agent Zoil (Jason Bateman) wraz z ekipą...
Mówi się, że podróże kształcą. Jednak jeśli podczas przejazdu przez pół kontynentu jedyne, co się człowiekowi oferuje to właśnie ten film, to powyższe powiedzenie znacznie mija się z prawdą. Mamy do czynienia z głupią komedią, tylko niewiele przewyższającą poziomem merytorycznym takie tuzy, jak American Pie, Zemstę frajerów czy Straszny film. Mimo to ogląda się to całkiem przyzwoicie. Postaci, choć strasznie głupie i w tej głupocie mocno przewidywalne (wybierają zawsze najbardziej głupie wyjścia z sytuacji) są sympatyczne i ogląda się je nieźle. Postać Paula choć z wyglądu sztampowa zrealizowana jest dobrze i jej oblicze nie straszy wykonaniem. W dużej mierze jest to specyficzne kino drogi, w czasie której bohaterowie poznają różne postaci i wchodzą z nimi w interakcję. Tutaj największym plusem okazuje się osoba Ruth, która wychowywana jest przez swojego ojca, religijnego fundamentalistę. Także ciekawym zagraniem jest obsadzenie w jednej z ról znanej z serii filmów o Obcym Sigourney Weaver. Wszystko to powoduje, że film, który teoretycznie jest nie do przyjęcia całkiem nieźle broni się przed krytyką. Szkoda jednak zakończenia i ogólnie bardzo słabej fabularnie drugiej części filmu. O ile akcja zawiązuje się całkiem dobrze, to dalej wszystko bardzo mocno się pruje. Generalnie więc nie polecam, chyba, że ktoś poszukuje niewyrafinowanej rozrywki. Ten film powinien jej w jakiś sposób dostarczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz