piątek, 26 lutego 2016

Prosta historia

Mów mi Vincent (St. Vincent)
USA 2014
reż. Theodore Melfi
gatunek: komedia, dramat

Bill Murray szerszej publiczności kojarzy się zapewne ze swoimi rolami w znanych i lubianych filmach, takich jak szykująca się obecnie do swego powrotu seria Pogromcy duchów czy Dzień świstaka. Aktor ten ma na koncie zaskakująco wiele produkcji, gdzie wciela się w ... samego siebie (na przykład Zombieland czy Kosmiczny mecz). W opisywanym zaś właśnie filmie wciela się w zgryźliwego starego ramola, któremu z tego co wiem o aktorze bardzo blisko do Murraya prywatnie.


Tytułowy bohater, Vincent (Bill Murray) to odrażający typ, którego bardzo trudno polubić, a nawet jeśli ktoś chciałby to zrobić to zapewne zostałby przez niego za to zwyzywanym. Jedyną osobą, z którą Vincent utrzymuje stosunki (i to nie tylko w przenośni) jest prostytutka Daka (Naomi Watts). W pewnym momencie do jego sąsiedztwa wprowadza się mająca spore problemy z nadwagą Maggie (Melissa McCarthy) wraz ze swym młodym synem Olivierem (Jaeden Lieberher). Chłopak zaczyna postrzegać sąsiada jako swój wzór do naśladowania...


Film ten afiszowany jest jako komedia. I o ile jest w nim kilka czy nawet kilkanaście zabawnych scen czy sytuacji trudno powiedzieć, aby był pełnowymiarowy film tego gatunku. Jak dla mnie ewentualnie można uznać tę produkcję za komediodramat, gdyż liczba scen depresyjnych, refleksyjnych czy po prostu smutnych jest tutaj znacznie przewyższająca czynnik komediowy. Sama konstrukcja fabularna jest prosta i do bólu oklepana. Każdy, kto obejrzał w życiu więcej niż pięć filmów już po kwadransie przewidzi losy jego dalszej części. Konstrukcja fabularna jest banalna. Mamy bowiem zramolałego dziada, który jest nałogowym alkoholikiem, palaczem i hazardzistom, nie lubi ludzi, a ludzie nie lubią jego. Do jego sąsiedztwa wprowadza się bezbronne dziecko z problemami, które cierpi na deficyt ojca w swoim życiu także zaczyna dążyć do poznania się z bohaterem. Ten początkowo odgania młodego, jednak w pewnym momencie zbliżają się do siebie i młody odkrywa, że jego mentor ma też liczne dobre strony. Brzmi znajomo, prawda?
Ogólnie jednak mimo wielu uproszczeń, braku zdecydowania się na odpowiedni gatunek i fabularną kalkę film ogląda się całkiem przyjemnie i bez bólu. Film jakich wiele, jednak dla kilku scen czy aktorów można obejrzeć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz