piątek, 26 lutego 2016

50 twarzy samotności

Jak to robią single (How to Be a Single)
USA 2016
reż. Christian Ditter
gatunek: komedia, romans 


W ostatnim czasie zaroiło się w kinach od filmów z singlami w tytule. Oprócz tego, amerykańskiego czegoś mamy wszak też polską komedię romantyczną (najmniej logiczny gatunek filmowy) Planeta singli. Sam wybrałem się (z pewnym oporem) na pierwszy z tych filmów, który jest firmowany uroczym obliczem gwiazdki 50 twarzy Graya, Dakoty Johnson. Oczekiwałem czegoś tak żałosnego jak wspomniane coś, jednak z pewnym zdziwieniem stwierdzam, że jednak nie było aż tak źle.


Główna bohaterka, Alice (Dakota Johnson) zostawia swego wieloletniego partnera, by być singlem i robić różne fajne rzeczy. W nowej pracy poznaje utuczoną jak brojler Robin (Rebel Wilson), która pokazuje jej jak wygląda życie nowojorskiego singla - kobiety. Poza tym poznajemy siostrę Alice, Meg (Leslie Mann) oraz spotykającą się w barze Toma (Anders Holm) z poznanymi drogą internetową mężczyznami Lucy (Alison Brie). Każda z postaci ma inne perypetie wynikające ze swej samotności. 


Zacznę od tego co mi się bardzo w tym filmie spodobało. Brak jakiegoś wyśnionego happy endu, księcia na białym koniu porywającego główną bohaterkę do swego złotego zamku czy czegoś podobnego, do czego przyzwyczaiło nas kino i do czego widownia dawno zdążyła się opatrzyć. Tu tego nie ma i to jest fajne. Miło też ogląda się Dakotę Johnson, która powinna jednak zacząć grywać w nieco ambitniejszych produkcjach, gdyż sądzę, że stać ją na to. Szkoda, że cykliczne spotkania z Greyem i jego pejczem zaszufladkują ją do tej roli do późnej aktorskiej (dla kobiet) starości czyli gdzieś do czterdziestki. 
To co jest w filmie zaś głupie i niedorzeczne to osoba Robin, która wyrywa facetów z prędkością światła. Rozumiem, że byłoby to wiarygodne, gdyby w jej rolę wcieliła się chociażby Kate Upton, ale na litość boską, obsadzono do tej roli 200 kilową Rebel Wilson! Okej, to jest jednak komedia, ale serio, w USA największe powodzenia ma taki tucznik!? Brakuje tylko jej seks scen z kilkoma napalonymi Murzynami dla uwiarygodnienia roli...
Sam film jakby nie patrzeć nie jest specjalnie rozbudowany fabularnie i nie zmusza do wysiłku intelektualnego, jednak chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, że będzie inaczej. Dostajemy całkiem przyzwoity filmik z gatunku tych jako tako krzepiących i podanych w stylu raczej dość głupkowatym. Obejrzeć można, zapewne zaraz potem zapomnieć jednak raczej nic więcej z tego powstać nie miało.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz