sobota, 3 lutego 2018

Poza kontrolą

Atak paniki
Polska 2017
reż. Paweł Maślona
gatunek: dramat, komedia
zdjęcia: Cezary Stolecki
muzyka: Radzimir Dębski

Od dłuższego czasu dochodziły do mnie opinie o tym filmie. Ktoś gdzieś widział go na festiwalu, krytycy chwalili nową jakość w rodzimym kinie, później wyszedł intrygujący zwiastun. Także na film Maślony, który napisał go wraz z kilkoma występującymi w filmie aktorami poszedłem jak na spotkanie ze świętym Graalem.


Film opowiada historię kilku ludzi (Artur Żmijewski, Dorota Segda, Małgorzata Popławska, Grzegorz Damięcki, Julia Wyszyńska, Małgorzataa Hajewska-Krzysztofik, Bartłomiej Kotschedoff, Aleksandra Pisula), którzy w pewnym momencie swojego życia znaleźli się w mocno stresujących sytuacjach. 


Jakbym miał jakoś porównać produkcję Maślony uznałbym ją za pewne połączenie 11 minut  Jerzego Skolimowskiego z argentyńskim filmem Dzikie historie Damiana Szifrona. Z tą drugą produkcją łączy go pewien fakt tematyczny, a więc opowieści o frustracji często przechodzącej w gniew. Myślę, że nieudany film Skolimowskiego aspirował właśnie do tego, co pokazał w swoim filmie Maślona. Mamy tutaj rozgrywające się niemal w czasie rzeczywistym (jest kilka przeskoków w późniejszej części filmu) historie ludzi z różnych grup społecznych. Ludzie ci narażeni są na stresowe sytuacje, takie jak podróż samolotowa z siedzącym obok zagranicznym grubasem-gadułą (brawa dla producentów za zatrudnienie w tej roli znanego w Europie Duńczyka Nicolasa Bro), wizyta koleżanek w baaardzo nieodpowiednim momencie czy...groźba przegrania w trwającej non stop grze internetowej (obstawiam OGame). Wszystko to zostało sprawnie zagrane (szczególne brawa dla Żmijewskiego, Popławskiej i Kotschedoffa) lecz nie każda historia wciąga i interesuje widza jednakowo. Jako że film nie ma jednego czy dwóch głównych bohaterów, a jest ich cała garść kamera skacze po świecie przedstawiając ich losy (w stylu 11 minut, nie jak w Dzikich historiach, gdzie oglądaliśmy kilka etiud połączonych klimatem i reżyserem). Sam najbardziej czekałem na sceny rozgrywane w samolocie, trochę mniej na kelnera-gracza i historię rozgrywaną w restauracji czy u odwiedzanej przez koleżanki dziewczyny. Była też jeszcze scena wesela (gdzie poruszał się też kelner-gracz ale jego wątek był inny) oraz z dziećmi próbującymi miękkie narkotyki jednak te wątki mnie w ogóle nie ruszyły. Napięcie w każdej ze scen rośnie powoli, jednak nie wszystkie tytułowe ataki paniki wyglądają przekonująco. Film zapowiadano jako komedię i wielu tak go odebrało. Są tam pewne aspekty komediowe, jednak ogólnie wydaje mi się, że bliżej mu do dramatu z elementami humorystycznymi. Realizatorsko jest to coś innego w polskim kinie więc na pewno warto ten film zobaczyć. Jednak nie uważam go za coś szczególnie wybitnego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz