USA 2016
reż. James Wan
gatunek: horror
Jak już przy kilku wcześniejszych okazjach wspominałem nie jestem wielkim fanem gatunku filmowego jakim jest horror. Jednak w pamięci mam film, którego sequelem jest opisywana właśnie produkcja. Pierwsza Obecność była całkiem przyzwoitym straszakiem, dodatkowo opartą w pewnym stopniu na autentycznej historii. Także gdy wyszła kontynuacja tamtego filmu postanowiłem skorzystać z okazji i po raz pierwszy udać się do kina na horror.
Akcja filmu dzieje się w 1977 roku. Tym razem dzielni egzorcyści Ed (Patrick Wilson) i Lorraine (Vera Farmiga) Warrenowie z USA przybywają do Londynu, gdzie pewna żyjąca w dzielnicy Enfield rodzina ma kłopoty. Peggy Hodgson (Frances O'Connor) i jej dzieci mieszkają w starym domu, w którym straszy duch staruszka. Najbardziej podatna na demoniczne opętanie jest córka Peggy, Janet (Madison Wolfe).
Na początku mała dygresja na temat oglądania filmów w multipleksach. O rzeczy, która przeszkadza nie tylko podczas seansu horroru ale też każdego innego gatunku, jednak na horrorach wkurza mnie jako uważnego widza, chcącego wczuć i wsłuchać się w każdy szczegół podwójnie. Chodzi mianowicie o wszechobecne chipsy, popcorn czy colę. No na miłość boską jak mam się czegoś przestraszyć, gdy mimo budowanej starannie atmosfery grozy i wychylającej się znienacka paskudnej mordy demona i tak na każdej tego typu scenie słyszę z każdej strony chrupanie i siorbanie? Dotyczy się to też innych gatunków, bo jak trwa kinowa zagłada Żydów to i tak współwidzowie niemal jak w systemie dolby surround niszczą wczucie się w klimat i powagę chwili. Bo jak wsiąknąć w film gdy wciąż jest chrup, chrup, siorb, siorb? Jak się chce zjeść to idzie się do restauracji, napić można się w barze (w barze też można prowadzić ożywione rozmowy, podczas seansu jednak lepiej się zamknąć). Szkoda, że multipleksy same zachęcają ludzi do takiej postawy sprzedając im popcorn i inne fast foody za astronomiczne ceny.
Wracając zaś do samego filmu to mamy tu do czynienia z bardzo podobnym schematem fabularnym, jak w pierwszej części. Nawiedzony dom, ludzie w opałach, którzy potrzebują pomocy i dzielni bohaterowie w postaci rodziny Warrenów przybywający z odsieczą. Do tego wszystkie straszaki użyte w filmie są kalką tego,co widzieliśmy w innych filmach grozy nie raz i nie dwa. Latają więc meble, krzesła się przesuwają, telewizor zmienia kanały samoczynnie, a krzywa morda potwora wyskakuje znienacka po chwili ciszy (od zawsze uważałem, że gdyby nie przesadzona o wiele decybeli muzyka atakująca widza po chwili ciszy samo pojawianie się demonów jest niczym wielkim). Seria o małżeństwie Warrenów ma jednak ten plus nad innymi filmami z tego gatunku, że nie dość, iż jest oparta na faktach (które można pewnie łatwo podważyć, jednak zawsze lepsze to, niż bzdury wymyślone na poczekaniu w wytwórni), sam motyw z sympatyczną rodziną demonologów jest dobrym materiałem na film, a całość wykonania stoi po prostu na wysokim poziomie. Mamy tu do czynienia z jedną z lepszych aktorsko produkcji grozy, do tego produkcja została wykonana dobrze, powyżej przeciętności. To jak ukazano nawiedzony dom jest na pewno warte uwagi i pochwały. Szkoda, że po raz kolejny u Wana kuleje wykonanie samych jednostek paranormalnych.
Oglądając film od razu zwróciłem uwagę na postać demonicznej zakonnicy i pomyślałem kiedy, tak jak w przypadku Annabelle powstanie oddzielny film o jej historii. I nie zdziwiłem się zbytnio, gdy po powrocie z sali kinowej przeczytałem, że prace nad produkcją Zakonnicy już trwają. Mam nadzieję, że wykonanie będzie lepsze niż film o nawiedzonej lali.
A co do samej Obecności 2, to zapewne fanów horrorów i pierwszej części nie muszę przekonywać, czy warto obejrzeć, ale postronni widzowie, którzy nie traktują gatunku z nabożnym szacunkiem (tacy jak i ja) zapewne mogą obejrzeć film bez większych obaw, gdyż jest to zwyczajnie mocno przyzwoita produkcja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz