środa, 28 grudnia 2016

Porwana

A-jeo-ssi
Korea Południowa 2010
reż. Jeong-beom Lee
gatunek: dramat, akcja

Po krótkiej okołoświątecznej przerwie czas wracać do prowadzenia bloga. Przez ten tydzień nazbierało się trochę filmowych zaległości, które trzeba w kilku słowach opisać. Kontynuując podróż po bezdrożach światowego kina natknąłem się na wysoko oceniany koreański film (średnia 7,7/10 na filmwebie przy ponad 6000 ocen) i postanowiłem się z nim skonfrontować.



Tańcząca w klubie matka So-mi (Sae-ron Kim) okrada gangsterów. Ci chcąc odzyskać swoją własność porywają kobietę i jej córkę. Tą pierwszą szybko zabijają i wycinają jej organy na sprzedaż. Natomiast dziecka zaczyna szukać jej sąsiad, prowadzący lombard Tae-sik (Bin Won). Przestępcy nie zdają sobie sprawy, że mężczyzna wcześniej był rządowym agentem do zadań specjalnych...


Jeśli miałbym oceniać ten film tylko pod kontem realizacji scen walki to produkcji należałaby się niemal maksymalna nota. Momenty, gdy siła argumentów jest zastępowana przez argumenty siły naprawdę zostały stworzone pierwszorzędnie i wielu hollywoodzkich mistrzów może do dzisiaj patrzeć z zazdrością na to, co dzieje się na ekranie. Także główna postać aktorska, czyli Bin Won wnosi dużo plusów dodatnich do całości. Szkoda, że był to ostatni film w karierze aktora, który raczej nie planuje już powrotu przed kamerę.
Niestety świetne walki i dobry aktor wiodący nie przykryją niedostatków, których jest w tym filmie niestety dość dużo. Na pewno trzeba do nich zaliczyć sztampową fabułę, której oklepane schematy widzieliśmy na ekranie wielokrotnie. Równie sztampowe są postaci, zarówno głównego bohatera, jak i jego adwersarzy czy dziewczynki, którą chce uratować. Między nim, a małą nie ma moim zdaniem potrzebnej tutaj chemii, do Leona i Matyldy z Leona Zawodowca brakuje im tyle, ile mnie do Seulu. Także patrząc na oceny oczekiwałem czegoś lepszego i trochę się zawiodłem. Nie jest to na pewno film zły i bez bólu można go oglądać czerpiąc dość dużą satysfakcję niektórymi scenami, jednak jako całość prezentuje się co najwyżej nieźle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz