Babadook (The Babadook)
Australia, 2014
reż. Jennifer Kent
gatunek: horror
Od jakiegoś czasu zabierałem się za ten film i jakoś ciężko mi było w natłoku innych produkcji siąść i poświęcić na niego w sumie niedużo, bo tylko 90 minut. Jednak po kilku miesiącach udało mi się obejrzeć filmowy debiut australijskiej reżyserki. Film ten zebrał skrajne oceny i zaliczył z tego co udało mi się przeczytać całkiem różne opinie. Także chciałem się przekonać na własnej skórze czy jest to film aż tak dobry, jak twierdzą niektórzy, czy jednak aż tak słaby, jak uważają inni. I muszę powiedzieć, że jest to produkcja z gatunku tych, które nie wiem jak ocenić po seansie.
Historia jest dość prosta. Poznajemy samotną matkę, Amelię (Essie Davis), która wychowuje siedmioletniego syna Samuela (Noah Wiseman). Chłopiec nie może złapać kontaktu z rówieśnikami, nie dogaduje też się z matką. Wszystko to za sprawą tego, że uważa on, że w ich domu grasują potwory. Samuel tworzy wymyślne konstrukcje, by zapobiec potwornej inwazji na swój pokój. Sceptyczna co do postawy chłopca zmienia zdanie po tym, gdy czyta synowi tajemniczą książkę o potworze zwanym Babadook.
Film przedstawiany jest jako horror i faktycznie posiada kilka elementów, które predysponują go do tego gatunku. Jednak według mnie o wiele lepiej radzi sobie jako dramat i gdyby zrezygnować z kilku chwytów - straszaków na rzecz innych rzeczy wyszłoby mu to na dobre. Bo nie jest to produkcja o potworach, strachach czy paranormalnej grozie, a o tym co siedzi w nas samych. Główna bohaterka przeżywa siedmioletnią traumę od czasu śmierci wiozącego ją na porodówkę męża. Cicho wini za jego śmierć syna, który to też czując że coś jest nie tak z relacjami pogrążą się w swych fobiach, alienuje przejawiając agresję. Dla mnie i tak nie jest to horror, tak jak się go przedstawia a jednak mocny film o stanach depresyjnych. I jako taki zyskuje u mnie dużą ocenę. Jednak autorzy poszli też w stronę horroru, i to z gatunku typowego straszaka. O ile horror psychologiczny robić można za naprawdę małe pieniądze, to taki w którym trzeba wytoczyć cięższe armaty trzeba mieć solidny budżet. A tutaj tego zabrakło (fundusze zbierano m.in. przez Internet). Widać to w montażu i pewnych niezbyt dobrych scenach tzw. akcji. Za stronę horrorową ocena o wiele niższa. Wtedy widzimy to co w wielu produkcjach, ale gorzej zrealizowane. Film jednak warto obejrzeć patrząc na dokładną wiwisekcję paranoi, której stadia obserwujemy. I początkowo uważamy, że problem ma mały Samuel, jednak im dalej w las tym bardziej zauważymy, że to jednak z jego matką jest coś nie tak. Sposób w jaki ukazano upadek tej postaci jest świetny. Pochwalić można też postać Samuela, który wyraźnie czerpie z doświadczeń pewnego pozostawionego w domu Kevina. Podołał także sam Wiseman, który wcielił się w młodego bohatera. Wygląda tu naprawdę realistycznie.
Po obejrzeniu filmu wiem już czemu niektórzy film pokochali, a inni znienawidzili. Ja jednak nie stanę po żadnej ze stron. Film ma swoje zalety i wady, które się wyrównują. Jak dla mnie więc typowy średniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz