Wielka Brytania 2013
reż. Richard Ayoade
gatunek: dramat
zdjęcia: Erik Wilson
muzyka: Andrew Hewitt
Zamknięty w sobie Simon (w tej roli znany z The Social Network czy Zombieland Jesse Eisenberg) pracuje w fabryce. Żyje w alienacji od świata, jest niedoceniany w pracy, wyszydzany przez matkę oraz ignorowany przez kobietę, w której jest zakochany (Mia Wasikowska). Jednak nie umie lub nie chce zmienić stanu rzeczy. W pewnym momencie w fabryce, w której pracuje Simon zostaje zatrudniony niejaki James - osoba, która wygląda i ubiera się zupełnie jak Simon, lecz ma całkiem odmienny od niego charakter.
Ayoade obsadził w dwóch głównych rola Eisenberga i dobrze na tym wyszedł. Obserwując zachowanie zarówno Simona, jak i Jamesa widzimy, że mamy do czynienia z tą samą, ale jednak kompletnie inną osobą. Swą grą aktorską fantastycznie oddaje on kontrasty, jakie dzielą obie te postaci. Rola Eisenberga jest na pewno najmocniejszym punktem produkcji.
Drugim walorem, który wzbudza uwagę widza jest świat przedstawiony w filmie. Mamy tu do czynienia z mieszanką Orwella i Kafki. Świat jest tu zły i tajemniczy, niby rzecz dzieje się praktycznie w naszej rzeczywistości, jednak każdy już po kilkunastu minutach może stwierdzić, że na pewno nie chciałby spędzić w tym świecie swego życia. Wieczne kontrole, szarość i podporządkowanie się pracy to jedyne perspektywy, jakie czekają tu na ludzi pokroju Jamesa.
Fabuła zostawia nam wiele niedopowiedzeń i nie daje pod koniec odpowiedzi na wszystkie pytania dociekliwych widzów. Zostawia to furtkę do domysłów, jednak ja skończyłem seans z pewnym brakiem satysfakcji. The Double na pewno nie jest też filmem przegadanym, mało w nim dialogów, dominują półsłówka podparte gestykulacją czy mimiką. Całość tworzy dość smętną atmosferę.
Ogólnie mam trudności co do oceny tej produkcji, gdyż jednak ewidentnie czegoś jej brakuje. Sama kreacja Eisenberga i ciekawy świat nie ratuje filmu, który jak dla mnie jest jednak tylko trochę powyżej średniaka. Znajdą się pewnie ludzie, którzy docenią film Ayoade, ale dla większości może to być nie do przebrnięcia. Sam tą zaledwie 90 minutową produkcję oglądałem na dwa razy. Może kogoś zachęci fakt, że inspiracją dla autorów było opowiadanie Dostojewiego pod tytułem Sobowtór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz